Nie planowałam kupowac w tym roku żadnego kalendarza kosmetycznego, kiedy jednak zobaczyłam zapowiedź 10-dniowego Kalendarza Adwentowego „Christmas Stories” od Lost Alchemy, nie mogłam się powstrzymać. Kalendarz już do mnie dotarł, ale po raz kolejny nie oparłam się pokusie i o razu otworzyłam wszystkie paczuszki. Zobaczmy więc wspólnie, co znalazło się w moim świątecznym pudełku od Lost Alchemy!
Podobnie jak w przypadku wszystkich Terra Botanica Box, 10 Christmas Stories prezentuje się fantastycznie i niesamowicie magicznie. Grafika na pudełku świątecznym jest prześliczna – z niedźwiedziem polarnym, utrzymana w zimowo-niebiesko-białej kolorystyce. W środku po bibułką znalazło się 10 kosmetyków – każdy oddzielnie zapakowany i opisany numerkiem. Do tego 10 ślicznych kartek świątecznych z pięknymi życzeniami. Zdecydowanie Lost Alchemy wygrywa pod względem dopieszczenia szczegółów <3
1. Lost with Botanicals – Juice in motion. Cleanser, toner & essence – 100ml
Lost with Botanicals to marka, z którą nie miałam do tej pory do czynienia. Znam ją „z widzenia”, ale przyznam szczerze, że cena ich kosmetyków sprawiała, że nie było mi z nimi po drodze ;) Bardzo więc się cieszę, że będę teraz miała okazję przetestować jeden z ich produktów – sok, tonik, esencję.
To bardzo ciekawy, wielofunkcyjny kosmetyk. Może pełnić rolę dwufazowego płynu oczyszczającego, a także toniku oraz esencji. Jest bogaty w dobroczynne składniki takie jak sok z miąższu liści aloesu (regeneruje, łagodzi podrażnienia i przyspiesza gojenie się ran, oleje z pestek moreli (nawilża i wygładza), z pestek arbuza (działa antyoksydacyjnie i ujędrniająco) i z pestek winogron (ujędrnia skórę i działa antyoksydacyjnie).
Do tego mamy garść ekstraktów: z pestek guarany (działa ujędrniająco i łagodzi obrzęki), z owoców pomarańczy (polecany przy cerze skłonnej do przetłuszczania się i niedoskonałości, wspiera zwężanie porów), z pestek grejpfruta (jest bogaty w witaminę C, działa więc rozjaśniająco), oraz z owoców winogrona (działa antyoksydacyjnie, spowalnia starzenie się skóry).
Sok z Lost with Botanicals należy po otwarciu przechowywać w lodówce i zużyć maksymalnie w ciągu 10 tygodni. Najlepiej nakładać go palcami, tak nie stracić ani jednej drogocennej kropli ;)
Cena rynkowa to 125zł, pojemność 100ml.
2. Kesandran Indra – Blissful Natural Perfume in Balm – 30 g
Drugim kosmetykiem w pudełku są perfumy w balsami od Kesandran Indra. Zapach, jaki mi się trafił do Blissful, który według opisu producenta powinien łączyć w sobie słodycz mandarynki i pomarańczy ze świeżym kwiatem frangipani, intensywnym i mocnym kwiatem ylang-ylang oraz bergamot.
Perfumy mają formę dosyć twardego masełka. Wyglądają jak wazelina do ust ;) Formuła opiera się na wosku pszczelim oraz masłach kokosowym, kakaowym oraz shea. Do tego olejki mandarynkowy, bergamotkowy, pomarańczowy, ylang-ylang, frangipani i lime.
Zapach tych perfum jest dosyć ciężki. Określiłabym go jako kadzidłowy. Bezpośrednio z puszki pachnie średnio, na skórze trochę ładniej. Nie jest to jednak zapach, który wybitnie przypadł mi do gustu. Mimo, że lubię słodkie, czasem nawet ciężkawe perfumy, te jakoś mi nie podpasowały. Dam im jednak szansę – być może jeszcze się polubimy ;)
Cena rynkowa perfum to 60zł za pojemność 30g.
3. Be.Loved – Love DNA Eye cream – 10ml
Be.Loved to kolejna marka, z którą w ogóle nie miałam do czynienia i właściwie nie za wiele o niej wiem. Trafił do mnie odżywczo-rozświetlający krem od oczy Love DNA, który w takiej pojemności został przygotowany przez markę specjalnie do 10 Christmas Stories :)
W składzie na pierwszym miejscu zamiast wody mamy łagodzący hydrolat z neroli. Później są oleje jojoba, z nasion słonecznika, awokado i z nasion dzikiej róży. Dzięki nim krem na działanie odżywcze, regenerujące i głęboko nawilżające . Do tego przeciwzmarszczkowe fermenty (np. z bambusa, czy też z rzodkwi), peptydy oraz ceramidy . Za rozświetlenie odpowiadają witamina C, ekstrakty z zielonej herbaty i z kawy.
Producent zaleca stosowanie na dzień i pod makijaż jako baza rozświetlająca. To ciekawy produkt z dobrymi składnikami o wszechstronnym działaniu. Mimo, że jest to mniejsza wersja pełnowymiarowego produktu, to 10 ml wydaje się całkiem ok, jak na krem pod oczy. „Duży” krem zamknięty jest w buteleczce z pompką, co zdecydowanie ułatwia stosowanie, ale chętnie wypróbuję i mojej wersji w mini słoiczku.
Cena rynkowa pełnowymiarowego produktu to około 150zł, ja otrzymałam krem o pojemności 10ml. Przeliczę więc jego wartość na około 100zł.
4. Auna – Niebieska maseczka kojąco-nawilżająca – 100g
Następnym kosmetykiem jest niebieska maseczka kojąco-nawilżająca marki Auna. Polecana jest do cery tłustej i mieszanej, więc dla mnie trafiona idealnie :) Mam już z tej firmy inną maseczkę – czerwoną, która znalazła się w październikowym Naturalnie z pudełka.
Bazą maseczki jest niebieska i biała glinka, które mają działanie oczyszczające, napinające skórę i zwężające pory. Polecana jest dla osób z cerą skłonną do niedoskonałości. Dalej mamy niacynamid i mocznik, które również fajnie działają przy cerach mieszanych i tłustych. Niacynamid reguluje produkcję sebum i ładnie zwęża pory, a mocznik działa przeciwbakteryjnie i łagodząco.
Aby przygotować maseczkę do użytku, należy wsypać do miseczki dwie łyżeczki proszku i zalać to dwiema łyżeczkami wody lub hydrolatu, a następnie dobrze wymieszać. Tak powstałą pastę nakłada się na twarz na kilkanaście minut, a potem dokładnie zmywa wodą. Należy pilnować, aby maseczka nie zaschła nam na twarzy :)
Cena rynkowa to 39zł za 100g.
5. Mawawo – Hydrofilowe masło do oczyszczania – 100ml
Piąty kosmetyk niesamowicie mnie ucieszył <3 To hydrofilowe masło do oczyszczania, które już dawno chciałam wypróbować!
Masło przeznaczone jest do każdego rodzaju skóry. Zgodnie z obietnicą producenta powinno również świetnie się sprawdzić dla cery przetłuszczającej, nie ma się więc co obawiać, że masełko byłoby dla niej za tłuste.
Skład masełka jest naprawdę dobry. Wśród składników aktywnych znajdziemy odżywczy olej z rokitnika, który łagodzi podrażnienia, wygładzający esktrakt z wąkroty azjatyckiej i uelastyczniające masło moringa.
Dodatkowo olej z nasion słonecznika, masło shea i witamina E. Spodziewam się po tym masełku dokładnego, ale łagodnego oczyszczania, wzmocnienia bariery hydrolipidowej i złagodzenia stanów zapalnych.
Cena rynkowa to 64zł, pojemność 100ml.
6. BIOUP – Skwalan Blue Herbal – 15ml
W przypadku tego numerku jestem lekko rozczarowana, ale nie produktem, a tym, że po prostu taki już mam. To nowość, ale pojawiła się już w listopadowym I love boxie.
Skwalan Blue herbal od BIOUP ma działanie przeciwzapalne, kojące, łagodzące i regenrujące. Blue tansy, który jest składnikiem tego kosmetyku, to olejek eteryczny z Wrotyczu Marokańskiego.
Skwalan Blue herbal polecany jest do cer tłustych, problematycznych, skłonnych do niedoskonałości. Powinien być bardzo lekki i nie obciążać skóry. Zapach jest ponoć mocno ziołowy, ale szybko ulatniający się. Jestem ciekawa tego produktu.
Cena rynkowa to 29zł za 15ml.
7. BIOUP – Aktywne serum z witaminą C – 15ml
Pod numerkiem 7 kryje się kolejny produkt BIOUP – Aktywne serum z witaminą C. Nie miałam jeszcze okazji wypróbować tego serum, więc jestem bardzo jego ciekawa. Jak wiadomo witamina C ma wiele wspaniałych właściwości. Działa przeciwstarzeniowo, spowalnia procesy starzenia, wzmacnia naczynka, działa przeciwzapalnie i rozjaśniająco.
W składzie mamy jeszcze inne świetne składniki takie jak olej z papai (zmniejsza blizny), antyoksydacyjny olej z guawy, olej z dzikiego arbuza Kalahari (zmniejsza obrzęki i wygładza zmarszczki) oraz lekki skwalan z trzciny cukrowej.
Cena rynkowa to 72zł za 15ml.
8. My Magic Essence – Hydratation Base – 30ml
Następnym kosmetykiem w świątecznym pudełku od Lost Alchemy jest baza nawilżająca od My Magic Essence. Produkt ten ma pełnić rolę podkładu pod oleje i bezwodne kremy. Nie stosowałam do tej pory czegoś takiego, jestem więc bardzo ciekawa, jak mi się sprawdzi.
W składzie znajdziemy nawilżający kwas hialuronowy, łagodzący i również nawilżający sok z aloesu, antyokscydacyjny ekstrakt z zielonej herbaty, wyciąg z miłorzębu japońskiego oraz zmiękczającą prowitaminę B5, która dodatkowo zmniejsza utratę wody.
Baza znajduje się w ładnej, ciemnej buteleczce z ciekawą pompką. Czytając skład tego kosmetyku i obiecane działanie, nie mogę się doczekać, kiedy zacznę jej używać.
Cena rynkowa bazy to 90zł, pojemność 30ml.
9. Ministerstwo Dobrego Mydła – Odżywczy Peeling Cukrowy Śliwka – 300g
Dziewiątka to peeling śliwkowy z Ministerstwa Dobrego Mydła i niestety jest to kolejny produkt, który już mam ;) Tym razem jednak kupiłam go samodzielnie, a nie trafił się w jakimś innym pudełku.
Mimo, że mam już dokładnie taki sam peeling, jestem zadowolona z tego, że znalazł się w 10 Christmas Stories. Bardzo lubię Ministerstwo Dobrego Mydła i na pewno nie zmarnuje się.
Peeling ma za zadanie złuszczyć martwy naskórek, zmiękczyć i wygładzić skórę. W składzie poza cukrem trzcinowym, na którym bazuje peeling, mamy masło shea, masło kakaowe i tytułowy olej z pestek śliwek.
Peeling cudownie pachnie i pięknie nawilża. Zamknięty jest w szklanym słoiczku i ma minimalistyczną etykietę. Bardzo się cieszę, że ten peeling trafił do świątecznego pudełka :)
Cena rynkowa peelingu to 47zł za 300g.
10. Hagi – Naturalny żel do mycia Wakacje na Bali – 300ml
Ostatnim, dziesiątym produktem w 10 Christmas Stories jest naturalny żel do mycia o zapachy Wakacje na Bali od Hagi. Pod tajemniczą nazwą Wakacje na Bali kryją się hibiskus, bambus i ogórek.
Żel poza wieloma składnikami pielęgnacyjnymi, zawiera prebiotyk – inulinę, który odbudowuje i wzmacnia barierę ochronną skóry. Do tego mamy olejki eteryczne z grejpfruta, szałwii, cedru i trawy cytrynowej wraz z wanilią. To, co jest fajne to to, że opakowanie żelu wyprodukowane zostało z materiałów pochodzących z recyklingu. Mamy więc dobry produkt przyjazny środowisku – z naturalnych składników i ekologicznym opakowaniu.
Zapach jest bardzo ładny, trochę cytrusowy, trochę imbirowy, dosyć świeży. Utrzymuje się długo na skórze. Po Bali w nazwie spodziewałam bardziej słodkiego, owocowo egzotycznego zapachu, a spotkało mnie całkiem miłe zaskoczone. Żel pachnie naprawdę świeżo. Do tego bardzo fajnie się pieni, jest bezbarwny. Jak dla mnie super.
Cena rynkowa żelu to 37zł z 300 ml.
10 Christmas Stories – dodatki
Poza dziesięcioma wymienionymi powyżej kosmetykami, w pudełku znalazły się pięknie pachnący wosk od Pani Naturalskiej – „Świętosława” (świerk, pomarańcza, cynamon, anyż), aromatyczna herbatka Christmas Hug (jej zapach wypełniał całe pudełko <3) oraz dwie próbki: Prebiotycznego peelingu do skóry głowy od Mawawo oraz Naturalnego żelu pod prysznic „Ziołowo mi” od Hagi. Wszystkie te drobiazgi są bardzo miłym dodatkiem do całego pudełka, a wosk herbatka idealnie wpasowują się w świąteczny klimat.
10 Christmas Stories – czy było warto
Jak zwykle Lost Alchemy nie zawiodło. Otrzymałam wspaniałą zawartość w przepięknym pudełku z dopieszczonymi wszelkimi szczegółami. Wszystko zostało świątecznie spakowane, oznaczone cyferkami. Do każdego kosmetyku dołączona została klimatyczna karta z pięknymi życzeniami. Widać, że 10 Christmas Stories to pudełko kosmetyków stworzone z ogromną pasją i sercem. Wiola z Lost Alchemy jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i każde pudełko, jakie od niej otrzymałam podbiło moje serduszko <3 Co więcej, mam wrażenie, że każde kolejne podoba mi się jeszcze bardziej :)
Wartość kosmetyków, które otrzymałam wynosi około 660zł. Za 10 Christmas Stories zapłaciłam 365zł, czyli zyskałam prawie drugie tyle :) Wszystkie te kosmetyki bardzo mnie ucieszyły (nawet powtórki :) ) To naprawdę dobre produkty z dobrymi składami i od polskich marek. Wszystko mi się przyda i na pewno zużyję z radością. Do tego całość została pięknie spakowana i z dbałością o szczegóły.
10 Christmas Stories to naprawdę wyjątkowy, niesamowicie klimatyczny box adwentowy. Cieszę się, że znalazło się w nim tylko 10 kosmetyków, ale naprawdę wartościowych i przemyślanych. Uniknęłam otwierania okienek i rozczarowania, gdyby w którymś znalazła się torebka herbaty, albo mała maseczka, czy też ogrom innych miniaturowych produktów. Otrzymałam świetne, naturalne i pełnowymiarowe produkty (krem Be.Loved też tak traktuję, bo jednak 10ml jak na krem pod oczy to niezła pojemność), z których jestem bardzo zadowolona. Na przyszłoroczną edycję również będę polować i Was także zachęcam :)
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.