Już od dłuższego czasu stosuję dwuetapowe oczyszczanie twarzy. Bardzo ucieszyłam się więc, gdy w moje ręce wpadł Myjący olejek do demakijażu Babo. Otrzymałam go w październikowym pudełku Terra Botanica Box. Pierwszą buteleczkę już zdenkowałam i coś czuję, że nie będzie to ostatnia.
Babo Relax&Shine – Myjący olejek do demakijażu
Olejek Babo miał swoją premierę nie tak dawno temu – z tego, co pamiętam był to początek jesieni 2020. Nie zdecydowałam się od razu na zakup i właściwie dobrze wyszło, bo i tak miałam okazję go przetestować. Tradycyjnie zacznijmy od przyjrzenia się składowi tego kosmetyku, a następnie przejdę do opisania swoich wrażeń ze stosowania.
Bazą kosmetyku są cztery oleje: z nasion winogron, sezamowego z pestek śliwki oraz pestek słonecznika. Oleje te pełnią funkcję nie tylko rozpuczającą makijaż, ale też pielęgnacyjną. Pięknie regenerują skórę i ją odżywiają. Jeśli chodzi o ekstrakty to mamy tu dwa – z wąkroty azjatyckiej i nasion kakaowca. Ten pierwszy ma fajen działanie przeciwzapalne i łagodzące, a ten drugi nawilżające i pobudzające. Poza tym mamy jeszcze odmładzającą witaminę E. Skład jest niezbyt długi, prosty.
Babo Myjący Olejek do demakijażu – skład:
Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Polyglyceryl-4 Caprate, Prunus Domestica Seed Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Centella Asiatica Extract, Theobroma Cacao Extract /Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Parfum, Benzyl Benzoate
Babo Myjący Olejek do demakijażu – czy warto
Olejku od Babo używało mi się bardzo przyjemnie. Bardzo ładnie pachnie – jak czekoladowy budyń. Bardzo dobrze rozpuszcza makijaż, również ten wodoodporny, i świetnie przygotowuje twarz do drugiego etapu oczyszczania. Po jego użyciu czułam, że moja skóra jest miękka, gładka i bardzo przyjemna w dotyku.
Mam zastrzeżenia do pompki dozującej olejek. Mimo, że przed rozpoczęciem używania, widziałam posty na Instagramie marki z informacją, że trzeba dobrze wstrząsnąć buteleczką przed użyciem, to i tak czasem coś szło nie tak. Jeśli np. za słabo wstrząsnęłam butelką i zauważyłam to, to zanim pompka nabrała dobrze wymieszanego olejku, chwila mijała. Przez to część produktu marnowała się i zaburzały się proporcje olejku, który zostawał w buteleczce. Mam nadzieję, że dobrze wyjaśniłam, o co mi chodzi ;)
Źle wymieszanego olejku używało się po prostu kiepsko. Niedobrze rozprowadzał się na twarzy i słabo zmywał. Dlatego koniecznie trzeba bardzo dobrze i mocno wstrząsnąć buteleczką, żeby mieć pewność, że pompka poda nam tyle, co trzeba i takiego, jak trzeba kosmetyku.
Olejek jest całkiem wydajny. Jak już nauczysz się dobrze z niego korzystać (dobrze wstrząsać), to starcza na naprawdę dużo przyjemnego zmywania makijażu. Jedna, dwie pompki w zupełności starczały mi na zmycie zarówno make-upu, jak i kremu z filtrem. Mi jedna buteleczka starczyła na około dwa miesiące stosowania od poniedziałku do piątku.
To na co jeszcze według mnie warto zwrócić uwagę, to to, że olejek Babo jest naprawdę delikatny. Nie szczypie w oczy i nie daje uczucia zamglenia oczu. Mi się sprawdzał naprawdę dobrze.
Najbardziej lubię go używać z odrobiną wody. Według mnie tak się lepiej rozprowadza, a myje twarz równie dobrze. Na etykiecie olejku jest jednak informacja, że można go także używać od razu na twarz, bez dodawania wody. Więc to zależy, jak kto lubi, jak komu pasuje :)
Regularna cena Olejku do demakijażu Babo Relax&Shine to 99zł. Ja swój miałam z Terra Botanica Box, więc nie odczułam tak mocno tego kosztu. Uważam, ze jest to dosyć wysoka cena, ale olejek naprawdę fajnie się sprawdza, dobrze zmywa makijaż oraz filtry i naprawdę jest bardzo przyjemny w użytkowaniu. Chętnie jeszcze do niego wrócę :)
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.