Serię Bielendy Botanic Spa Rituals odkryłam w okolicach wiosny. Przyciągnęły mnie dobre składy i ładny design opakowań. Seria dostępna jest na wyłączność Rossmanna i w sklepie online Bielendy. Jeśli tylko będziesz mieć taką okazję, zachęcam do wypróbowania tych kosmetyków.
Bielenda Botanic Spa Rituals – Krem nawilżający z olejkiem z nasion malin i melisą
Już na samym wstępie napiszę – jak ja uwielbiam ten krem! Doskonale mi się go używa jako krem na noc. Ma świetny skład, cudowny zapach malinowej mamby i wspaniale nawilża i odżywia moją skórę.
Już na drugim miejscu w składzie mamy olej z awokado, który jest bogaty w witaminy A, B, D, E, H, K, PP. Wspaniale odżywia, regeneruje, wzmacnia i chroni skórę. Następnie nawilżająca gliceryna i Tripelargonin, czyli emolient pozyskany z nasion ostropestu, dzięki któremu skóra traci mniej wody. Dalej wygładzające masło shea i skwalan o działaniu natłuszczającym i bakteriobójczym, po nich olej z otrąb ryżowych, który tworzy warstwę okluzyjną na skórze i jest źródłem minerałów i witamin.
Poza tym witamina E i wspomniany już antyoksydacyjny olej z nasion malin. Olej ten jest wspaniale odżywczy, działa przeciwzmarszczkowo i przeciwzapalnie. Mimo, że jest niesamowicie dobrodajny, nie daj się zwieść mitom na temat jego rzekomego działania ochronnego przed promieniami UV. Nie zastąpi on dobrego kremu z wysokim filtrem. Obok oleju z nasion mailn w składzie znajduje się wyciąg z melisy, który również ma działanie antyoksydacyjne i łagodzące podrażnienia. Innym składnikiem, o którym warto wspomnieć jest Sodium Hyaluronate, czyli nawilżająca sól sodowa kwasu hialuronowego. Skład tego kremu jest naprawdę dobry i nie mam się do czego przyczepić :)
Pierwszy słoiczek tego kremu już zdenkowałam i zakupiłam od razu kolejny. Używałam go na noc. Rewelacyjnie domykał mi całą wieczorną pielęgnację. Rano moja skóra była dobrze nawilżona, ale nie przetłuszczona. Mimo zawartości olejów w składzie (olej z awokado już na drugim miejscu!), krem nie zapchał mnie. Spisał się wzorowo. Stan mojej cery polepszył się. Dzięki regularnemu stosowaniu stała się miękka, odpowiednio nawilżona i ukojona. Do tego ten niesamowity zapach! Krem pachnie niczym malinowa mamba! Bardzo dobrze się rozprowadza i wchłania. Ten krem to mój hit na noc :)
Bielenda Botanic Spa Rituals – Krem nawilżający z olejkiem z nasion malin i melisą. Skład:
Aqua (Water), Persea Gratissima (Avocado) Oil, Glycerin, Tripelargonin, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Sorbitan Stearate, Squalane, Ethylhexyl Stearate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Trehalose, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Tocopheryl Acetate, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Melissa Officinalis Extract, Sodium Hyaluronate, Sorbitol, Sorbityl Laurate, Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, Citric Acid, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol, Parfum (Fragrance), Linalool.
Bielenda Botanic Spa Rituals – Serum nawilżające z olejkiem z pestek z malin i melisą
Skład serum nawilżającego z olejkiem z pestek malin i melisą Bielendy ma sporo krótszy skład od kremu z tej serii. Ma rewelacyjne działanie nawilżające, między innymi dzięki sorbitolowi i glicerynie wysoko w składzie. Zaraz po nich mamy panthenol, który łagodzi podrażnienia, wspomaga gojenie ran i jest przeciwzapalny. Następnie woda z róży damasceńskiej, czyli składnik, który bardzo lubię. Przywraca skórze blask i nadaje świeżości.
W składzie tego serum nie zabrakło oczywiście olejku z nasion malin i wyciągu z melisy. Oba te składniki działają nawilżająco i kojąco. Poza nimi podobnie jak w przypadku kremu mamy sól sodową kwasu hialuronowego, czyli kolejne wsparcie nawilżenia. Następnie jest gluconolactone poprawiający koloryt cery, nawilżający i antyoksydacyjny oraz rozjaśniający i wygładzający zmarszczki kwas migdałowy.
Podobnie jak w przypadku kremu, skład serum jest bardzo dobry. Mamy sporo wartościowych substancji aktywnych, które dają realny efekt. Również z tego produktu jestem bardzo zadowolona. Stosowałam go także na noc, przed nałożeniem warstwy kremu. Dzięki serum moja skóra była zawsze świetnie nawilżona rano, bez uczucia obciążenia. Serum ma wygodne opakowanie z pompką i przyjemnie się je stosuje. Jego konsystencja jest półpłynna. Dobrze się wchłania i również pięknie pachnie. To kolejny kosmetyk, z którego jestem zadowolona.
Bielenda Botanic Spa Rituals – Serum nawilżające z olejkiem z pestek z malin i melisą. Skład:
Aqua (Water), Sorbitol, Glycerin, Panthenol, Sodium Lactate, Rosa Damascena Flower Water, Melissa Officinalis Leaf/Stem Extract, Rubus Idaeus (Raspberry) Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Mandelic Acid, Gluconolactone, Calcium Gluconate, Sodium Benzoate, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol.
Bielenda Botanic Spa Rituals – Kremowy olejek do mycia twarzy
Na koniec został kremowy olejek do mycia twarzy. Wobec niego mam mieszane uczucia. Początkowo, sugerując się nazwą olejek, stosowałam go jako pierwszy etap oczyszczania, czyli do demakijażu. Nie spisał się jednak idealnie w tej roli. O ile z podkładem jakoś sobie radził, to ze zmyciem tuszu do rzęs w ogóle. Później doczytałam, że jego przeznaczeniem jest mycie twarzy. I ok w tej funkcji sprawdza się lepiej, ale wydaje mi się, że odpowiedniejszy by był dla certy suchej, wymagającej większego nawilżenia. Przy mojej mieszanej cerze nie sprawdził się wzorcowo. Pozostawiał na skórze tłustą warstewkę i czasem czułam, że przydałoby się jakieś dodatkowe oczyszczenie, np. pianką do mycia twarzy. Nie uważam jednak, że jest to produkt do skreślenia :) Być może lepiej by mi się sprawdził np. zimą.
Na plus oceniam całe opakowanie olejku. Nie dość, że ślicznie wygląda, to jest bardzo poręczne i praktyczne. Ma wygodną pompkę i nie zajmuje dużo miejsca na umywalce.
Co do składu, to na pierwszym miejscu mamy Tripelargonin, czyli substancję pozyskaną z nasion ostropestu, które rewelacyjnie pielęgnuje skórę. Poza tym większość składników ma działanie bardzo nawilżające, a substancja myjąca jest jedna – Coco Glucoside – przyjemnie delikatna. Pewnie stąd wzięło się moje uczucie nie do końca dobrego oczyszczenia. Po prostu jestem przyzwyczajona do innych kosemtyków do twarzy, które tak mocno nie nawilżają. Podobnie jak w przypadku kremu serum mamy w składzie także olejek z nasion malin i melisę, o których pisałam powyżej.
Bielenda Botanic Spa Rituals – Kremowy olejek do mycia twarzy. Skład:
Tripelargonin, Aqua (Water), Betaine, Sorbitol, Glycerin, Sorbitan Stearate, Glyceryl Stearate SE, Coco Glucoside, Raspberry Seed Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Tocopheryl Acetate, Melissa Officinalis Leaf/Stem Extract, Panthenol, Sorbityl Laurate, Xanthan Gum, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol, Parfum (Fragrance), Linalool.
Bielenda Botanic Spa Rituals – podsumowanie
Ogólnie całą serię oceniam niezwykle pozytywnie. To super, że dostępne są kosmetyki o dobrym, naturalnym składzie, równie dobrym działaniu i do tego w przystępnej cenie. Krem z olejkiem z malin i wyciągiem z melisy to mój hit i zamierzam z niego dalej korzystać. Serum pięknie nawilża i fajnie uzupełnia się z kremem. Olejek do mycia twarzy z kolei trochę nie odpowiada potrzebom mojej skóry, ale uważam, że to naprawdę dobry kosmetyk, który sprawdzi się przy cerze, która potrzebuje sporego nawilżenia.
Ogólnie gorąco polecam wypróbowanie kosmetyków z linii Botanic Spa Rituals Bielendy. Obawiam się jednak, że należy się spieszyć, gdyż doszły do mnie słuchy, że seria ta ma zniknąć z Rossmanna nad czym głęboko ubolewam.
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.