Jak co roku przed Świętami na księgarnianych półkach pojawiają się nowe książeczki o tematyce świątecznej. Jedną z nich jest „Elf do zadań specjalnych” Katarzyny Wierzbickiej, który ukazał się nakładem wydawnictwa Zielona Sowa. To wyjątkowa, pięknie ilustrowana książka o tym, co jest tak naprawdę dla dzieci ważne i czym ta świąteczna magia w rzeczywistości jest. Zapraszam do przeczytania kilku słów o tym tytule.
„Elf do zadań specjalnych” to coś więcej niż książka. Jest też swego rodzaju kalendarzem adwentowym. Zawiera 24 fragmenty świątecznego opowiadania – po jednym na każdy dzień miesiąca, począwszy od 1 grudnia, a na Wigilii 24 grudnia kończąc. Każdego dnia czytamy dziecku kilka stron gwiazdkowej opowieści. Nie są to odrębne 24 opowiadania, a dłuższa forma podzielona po prostu na krótsze tak, aby stworzyć kalendarz adwentowy. Dopisek na okładce o 24 opowiadaniach wprowadza trochę w błąd. Spodziewałam się zupełnie różnych, niezależnych historyjek, które będzie łączyć tylko tematyka Świąt, ewentualnie bohaterowie. Mamy tutaj jedno długie opowiadanie podzielone na fragmenty do czytania każdego dnia. Finalnie nie jest to do końca takie złe, ale moje oczekiwania były nieco inne ;)
Wracając jednak do samej treści. Święty Mikołaj i elfy przygotowują się do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, kiedy to w ich wiosce pojawiają się całkiem niespodziewani przybysze – krasnoludki i trolle, którzy co gorsza od wielu lat są ze sobą skłóceni. Poszukują oni nowego domu, gdyż w Zwykłym Świecie nie ma już dla nich miejsca. Jak się pewnie domyślacie wizyta tych niezapowiedzianych gości wywołuje niemałe zamieszanie w wiosce Świętego Mikołaja, a Święta tuż, tuż…
Równolegle do historii o niespodziewanych gości, poznajemy małych bohaterów – dzieci, które wysłały list do Świętego Mikołaja. Okazuje się, że większość wcale nie pragnie kolejnych stosów zabawek, a czegoś zupełnie innego. Pewien chłopiec Franio marzy o tym, aby mieć babcię, która by się nim opiekowała zamiast niani. Dziewczynka o imieniu Basia ma tak wiele zabawek, że wcale nie sprawiają jej radości i po prostu je niszczy. Tak naprawdę potrzebuje uwagi i czasu rodziców, zamiast kolejnej lalki lub pluszowego misia. Magda z kolei pragnie wygrać konkurs recytatorski, aby jej mama była z niej dumna…
Książka ma piękne przesłanie. Najważniejsze nie tylko w Świętach nie są prezenty, a nasza obecność, bliskość, relacja, jaką mamy z dzieckiem. To są niby takie oczywiste rzeczy, ale czasem dobrze jest, jak zostaną wypowiedziane/przeczytane. Dzieci, które odwiedza elf Wiercipiętek mają wydawałoby się dziwne pragnienia, bo przecież któreż dziecko nie chce nowego toru samochodowego, rowerka, czy też domu dla lalek. Rzeczami nie zastąpimy naszej obecności i czułości, nie zaspokoimy potrzeby kochania, zrozumieniapo prostu bycia razem.
Przyznam szczerze, że czasem ciężko było się oderwać od książki i przeczytać tylko jeden fragment dziennie, dlatego też mimo, że do Wigilii zostało jeszcze trochę czasu, my już mamy całość za sobą. Gdyby były to oddzielne, samodzielne opowiadania, pewnie łatwiej dałoby radę trzymać się formy kalendarza adwentowego.
Książkę „Elf do zadań specjalnych” polecam. To mądra opowieść o tym, że od rzeczy materialnych ważniejszy jest czas, jaki możemy ze sobą spędzić. Dzieci nie potrzebują tony zabawek, a naszej obecności, zrozumienia, wsparcia i poczucia, że mają na kogo liczyć. Katarzyna Wierzbicka napisała naprawdę piękną historię o tym, że wiele rzeczy się zmienia. Tak, jak elfy, które od zawsze produkują zabawki w swojej fabryce, zaskoczone są, gdy dzieci nie pragną już rzeczy materialnych, tak samo i niektórzy rodzice zapominają, że samymi prezentami, nie zastąpią dzieciom swojej obecności.
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.