Opieka nad noworodkiem to wymagające zadanie. Jako świeżo upieczeni rodzice wielu rzeczy uczymy się na bieżąco, kierujemy się intuicją. Wspomagamy się również chętnie różnego rodzaju akcesoriami, czy też gadżetami, które ułatwią nam opiekowanie się naszym maluchem lub na chwilę czymś go zajmą.

Z nami nie było inaczej. Szukaliśmy różnych pomagajek w tym, aby sprawniej i wygodniej opiekować się Krzysiem, a czasem, aby po prostu wykraść chociaż kilka minut dla siebie. Poniżej znajdziecie kilka akcesoriów i zabawek, które nam się bardzo przydały.

Chusta i nosidło ergonomiczne

Obydwie te rzeczy to jest nasze „must have”. Najpierw, jak Krzyś był malutki korzystaliśmy z chusty. Wybraliśmy elastyczną, gdyż było nam ją o wiele łatwiej wiązać. Pożyczyłam nawet chustę tkaną od koleżanki, ale coś nam nie szło to wiązanie. Chcieliśmy w miarę szybko wyjść z domu i do łask powróciła nasza stara, dobra chusta elastyczna, a ta pożyczona mimo kolejnych prób jej użycia jakoś nas mimo wszystko do siebie nie przekonała.

Korzystanie z chusty okazało się u nas strzałem w dziesiątkę. Nasz Krzyś to zdecydowanie przylepa i od małego uwielbiał być noszony. Nam było o wiele wygodniej i lżej, a on miał po pierwsze tak wtedy mu potrzebną bliskość i ciepło, a po drugie prawidłowe ułożenie i kręgosłupek wygięty w literkę C. Od czasu, kiedy odkryliśmy te cudowne udogodnienie, chusta, a później nosidło ergonomiczne towarzyszyło nam w wielu sytuacjach życia codziennego. Trafiały też do torby w wózku i kiedy nasz maluch nie chciał już jechać (a niestety zdarzało mu się to nie tak rzadko), motaliśmy go w chustę.

Chusta elastyczna

Kiedy Krzyś już podrósł i zaczął samodzielnie siedzieć, przestawiliśmy się na nosidło ergonomiczne. Było to dla nas wygodniejsze rozwiązanie – dwa kliknięcia i dziecko na swoim miejscu :) Oczywiście wybraliśmy takie nosidło, w którym Krzyś ma prawidłowe ułożenie nóżek. Niestety na rynku jest mnóstwo „wisiadeł”, które producenci mianują „nosidłami ergonomicznymi” i nawet piszą, że można w nich nosić już od urodzenia! Edukacja w tym zakresie jest bardzo ważna, aby nie wyrządzić swojemu krzywdy. Przed zakupem poczytajcie co nieco o tym, na co warto zwrócić uwagę przy wyborze nosidła, bo bazując tylko na opisach producentów można niestety bardzo się przejechać.

Pieluszka muślinowa do otulania

Kiedy rano po urodzeniu, przywieziono mi Krzysia w tym szpitalnym łóżeczku na kółkach, był on dosyć szczelnie owinięty pieluszką tetrową. Oczywiście będąc jeszcze w ciąży czytałam o tym, że dzieci potrzebują ciasnego zamotania, które będzie im przypominać brzuch mamy, nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, jak bardzo. Okazało się, że chwilami to była jedyna opcja, żeby Krzysia uspokoić. Oczywiście pieluszki, które miałam w domu okazały się za małe na takie motanie, więc szybko musieliśmy dokupić większe. Wybór padł na muślinowe, które służą nam do dziś, ale w inny sposób. W cieplejsze dni używam ich do nakrywania Krzysia.

Karuzela do łóżeczka

Zanim nie zakupiłam karuzeli do łóżeczka, nie miałam pojęcia jak użyteczne jest to urządzenie. Przetestowaliśmy kilka rodzajów i kilka firm i zdecydowanie najlepsze karuzele według mnie robi Tiny Love. Z trzech dokładnie powodów :)
Pierwszy jest czysto praktyczny – karuzele Tiny Love mają wyjmowany pałąk, dzięki któremu jak Krzyś spał, mogliśmy go zdjąć z łóżeczka bez demontowania całej karuzeli.
Drugi powód to naprawdę śliczne, uspokajające melodie i ładny, estetyczny wygląd. Prawdę mówiąc przed zakupem karuzeli, obawiałam się, że może mieć nie końca miłe dla ucha rodzica ucha dźwięki. Okazało się na szczęście odwrotnie – muzyka poważna grająca z karuzeli była bardzo, bardzo przyjemna. Dodatkowo zabawki, które kręciły się w karuzeli bardzo interesowały Krzysia i chętnie się w nie wpatrywał.
Trzeci powód to wspaniały support. Głowica w naszej karuzeli zaczęła buczeć. Zadzwoniłam do dystrybutora do serwisu i została mi dosłana nowa głowica! Naprawdę świetne podejście do klienta :)

Mata edukacyjna

Naszą matę edukacyjną dostaliśmy od mojej Cioci. Mata ta świetnie się u nas sprawdziła. Miała gruby materiał, dzięki któremu nie ciągnęło tak od podłogi (chociaż my matę kładliśmy i tak na piankowych puzzlach) i przede wszystkim miała kwadratowy kształt i spory rozmiar. Mata prostokątna nie sprawdziła się u nas, gdyż jak Krzyś zaczął się uczyć przewracać, po prostu się z niej turlał. Uważam więc, że kwadratowa mata jest najlepsza. Do tego zabawki, które mają wyraziste kolory i łatwo je schwytać i masz dziecko zajęte na jakieś kilkanaście minut do pół godziny. Oczywiście nie wolno malucha zostawiać bez opieki, tylko trzeba być w pobliżu i zerkać jak się bawi :)

Mata edukacyjna Tiny Love

Bujaczek-leżaczek

Szukałam bujaczka, który będzie można rozłożyć na w miarę płasko. Zdecydowałam się więc na bujaczek, pełniący też funkcję leżaczka firmy Fisher Price. Dzięki temu wynalazkowi udawało mi się wykraść kilka cennych chwil dla siebie. Wpinałam Krzysia w bujaczek i mogłam działać :) Miał on również funkcję wibracji, która ponoć jest przydatna, gdy dziecko ma kolki. Nas na szczęście ta nieprzyjemność zbytnio nie dotyczyła i nie musieliśmy testować tej funkcji. Kiedy Krzyś podrósł i zaczęliśmy rozszerzać mu dietę, korzystaliśmy z tego bujaczka również do karmienia łyżeczką. Miał on blokowane nóżki, dzięki którym stał stabilnie. W żłobku Krzysia do tej pory panie korzystają z identycznego leżaczka :)

Bujaczek Fisher Price

Łóżeczko turystyczne

Nam łóżeczko turystyczne przydało się nie tylko w trakcie wyjazdów. Przez pewien czas korzystaliśmy z niego praktycznie na co dzień. Stało rozłożone w salonie, dzięki czemu Krzyś mógł być z nami. Będąc na urlopie lub po prostu na weekend na działce, wystawialiśmy łóżeczko na podwórko, dzięki czemu Junior mógł spać lub bezpiecznie bawić się na świeżym powietrzu :)

Łóżeczko turystyczne

Szumiś

W naszym przypadku lulanie Krzysia przy delikatnym szumie sprawdziło się idealnie. Nasz brzdąc uwielbia zasypiać przytulony do mamy lub taty i z szumiącym misiem w tle. Więcej o szumisiach w moim wpisie „Whisbear kontra Szumisie”.

Kilka słów na koniec

Oczywiście nie każdy gadżet będzie działał tak samo skutecznie w przypadku każdego dziecka. Warto sprawdzać i testować różne rozwiązania. Ponieważ prawie wszystko, co dziecięce sporo kosztuje, polecam korzystanie z różnych portali z ogłoszeniami typu olx.pl lub Vinted i zaglądanie na grupy sprzedażowe na Facebooku lub Marketplace. Dzięki temu, że mogłam kupić część używanych rzeczy, miałam możliwość przetestowania ich większej liczby.

A u Was co się sprawdziło w przy opiece nad Waszym niemowlakiem? Macie jakieś sprawdzone gadżety do polecenia?

1 thought on “Gadżety ułatwiające rodzicom życie”

  1. Bujaczek, karuzelka, pieluszka, kojec, jak najbardziej. Nosidełko kupiliśmy, a jakże, ale nigdy nie użyliśmy.Miałam wrażenie, że dziecku było w tym za gorąco.NO ale to było 19 lat temu, więc pewnie inne materiały :)

Leave a Reply