Nadeszła jesień. Jest coraz chłodniej, wietrzniej. Nie ma co ukrywać warunki atmosferyczne wpływają nie tylko na nasze samopoczucie, ale też na skórę. Szczególnie w tym okresie należy zadbać o odpowiednią pielęgnację także ust. Jakiś czas temu zdecydowałam się na wypróbowanie dwóch kosmetyków od Mokosh – balsamu i peeling do ust Malina. Oba te produkty kusiły mnie już od dłuższego czasu i jak trafiła się na nie promocja, skorzystałam. Zobaczmy, czy są warte wydanych pieniędzy ;)
Mokosh Peeling do ust Malina
Zaczynamy od peelingu do ust, który zamknięty jest w niewielkim (15g), szklanym słoiczku. Ma jasnoróżowy kolor i jest dosyć oleisty.
Za złuszczanie odpowiada ksylitol, który dodatkowo nadaje peelingowi słodki smak i działa przeciwzapalnie. W składzie peelingu mamy także sporo olejów: arganowy, ze słodkich migdałów, z nasion malin, jojoba oraz z pestek słonecznika. Dzięki nim skóra ust jest dobrze nawilżona, odżywiona i zregenerowana. Poza nimi w skłąd peelingu wchodzą m.in. antyoksydacyjną witaminę E, skwalan, wosk pszczeli. Wszystkie te składniki pięknie pielęgnują skórę ust.
Drobinki ksylitolu użyte w peelingu są według mnie trochę za duże jak na kosmetyk do ust. Używają go mam wrażenie, że więcej go z tego powodu zjadam (jest naprawdę smaczny, słodko-malinowy ;) ), niż rzeczywiście rozprowadzam po ustach. Konsystencja jest dosyć oleista i wszystko szybko się wchłania. Zapach peelingu jest naprawdę ładny i smakowity. Nie jest chemiczny i sprawia wrażenie naturalnego.
Mokosh Peeling do ust Malina – Skład:
Xylitol, Lanolin, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Jojoba Esters, Squalane, Cera alba, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Mica, Titanium Dioxide, Tin Dioxide, Parfum.
Mokosh Balsam do ust Malina
Po peelingu przechodzimy do balsamu, który również jest dosyć oleisty o konsystencji lekkiego masełka. Bardzo łatwo rozprowadza się na ustach, wręcz się na nich rozpływa.
W składnie na pierwszych dwóch miejscach mamy natłuszczającą lanolinę i nawilżający skwalan. Dalej mamy oleje: z nasion malin, jojoba i z pestek słonecznika oraz masło shea. Podobnie jak w przypadku peelingu w skład balsamu wchodzą także witamina E i wosk pszczeli. Właściwie składy obu tych kosmetyków są bardzo podobne, z tym, że w peelingu mamy złuszczający ksylitol i więcej olejów.
W opisie producenta widnieje informacja, że balsam powinien podkreślać kolor ust, dzięki naturalnemu barwnikowi. Właściwie to niezbyt to zauważyłam. Owszem, usta są błyszczące (w składzie jest Mika, która rozprasza i odbija światło, a poza tym oleje również się błyszczą), ale działania barwnika nie zauważyłam.
Balsam jest bardzo lekki, szybko się rozpuszcza na ustach, a jak nałoży się go zbyt dużo może spłynąć. Podobnie jak peeling ma piękny zapach i dobrze smakuje, chociaż nie jest taki słodki. Używanie go to przyjemność, jednak nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego nawilżenia, czy odżywienia ust, raczej natłuszczenie i nabłyszczenie. Póki balsam jest na wargach jest ok, ale, żeby nie mieć suchych ust, trzeba co chwila go dokładać.
Mokosh Balsam do ust Malina – Skład:
Lanolin, Squalane, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Alba, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Mica, Titanium Dioxide, Tin Dioxide, Parfum
Mokosh Balsam i Peeling do Ust Malina – czy warto
Zdecydowanie do zalet zarówno peelingu, jak i balsamu należy zaliczyć ich piękny zapach i smak. Są to kosmetyki, które wręcz chce się zjeść. Całkiem przyjemnie się z nich korzysta i nie najgorzej pielęgnują usta. Niezbyt wygodne jest jednak ich nakładanie. Zdecydowanie wolę, gdy produkty do ust nie są zamknięte w słoiczkach. Najbardziej lubię te w sztyfcie ze względu na komfortową i bardziej higieniczną formę nakładania, bez maczania palców w produkcie. Z tego też powodu i balsamu i peelingu używam tylko w domu, gdyż poza nim ich nałożenie mogłoby być problematyczne.
Peeling jest według mnie trochę za rzadki i ma zbyt duże drobinki ksylitolu jak na usta. Balsam z kolei wręcz się rozpływa, a czasem nawet spływa, gdy nałoży się go trochę za dużo.
Mokosh to nasza polska marka kosmetyków o dobrych składach. Marka dba o ekologię, używając opakowań, które można poddać recyklingowi. Produkty Mokosh mają jednak dosyć wysoką cenę. Czy ich działanie jest warte zapłacenia za nie więcej? Uważam, że w przypadku balsamu i peelingu do ust Malina ta cena jest jednak trochę zbyt wygórowana. 45zł za balsam i 32zł za peeling to według mnie lekka przesada. Rozumiem, że skład jest naturalny, słoiczki szklane, opakowania kartonowe, ale cena jest trochę przesadzona. Mi się udało zakupić te produkty w promocji 50% i uważam, że taka cena jest akceptowalna. W regularnej raczej nie dokonam ponownego zakupu.
Ocena ogólna:
Plusy:
- piękny malinowy zapach i smak
- przyjemne nawilżenie
- eko podejście marki
Minusy:
- wysoka cena
- niezbyt wygodne nakładanie ze słoiczków
- konieczność stałego dokładania balsamu
- zbyt oleista, spływająca formuła
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.