Uwielbiam silne bohaterki zarówno w filmach, książkach, jak i grach. Kiedy dowiedziałam się o planowanej na luty premierze filmu o Harley Quinn wiedziałam, że chcę go obejrzeć. Tytuł jest trochę przydługi, ale zwłaszcza jego druga część, idealnie odzwierciedla to, co zobaczymy na kinowym ekranie.
Główną bohaterką, jak się łatwo można domyślić, jest sama Herley Quinn (grana przez fantastyczną Margot Robbie) i to z jej perspektywy wszystko jest opowiedziane. Film zaczyna się od przedstawienia kreskówkowej historii Harley – tego, czym się zajmowała przed poznaniem Jokera, jak doszło do tego, że są parą, jak potoczyły się ich dalsze losy i starcia z Batmanem. Wszystko w formie dużego skrótu i to odbieram jako plus. Dzięki temu osoby, które nie znają za bardzo uniwersum DC, zorientują się o co chodzi. Następnie przechodzimy do bieżącej fabuły… Okazuje się, że Harley i Joker rozstali się. Standardowo po zerwaniu Quinn zalicza doła, stereotypowo zajada się lodami, baluje i kupuje sobie zwierzaka (tylko oczywiście jak przystało na Harley nie jest to zwykły pupil taki jak piesek, kotek, czy chomik, a… hiena o imieniu Bruce :) ). Początkowo nikt nie wie o rozstaniu Księcia Zbrodni i jego terapeutki, jednak do czasu. Po dobrze zakrapianej imprezie w klubie Romana Sionisa, Harley wpadła na „świetny” pomysł (sama o sobie powiedziała – „najlepsze” pomysły przychodzą jej do głowy po pokaźnej dawce alkoholu, więc wszystko się zgadza ;) ) – postanowiła wysadzić w powietrze pewne miejsce, po którym każdy domyślił się, że nie jest już pod ochroną Jokera. No i się zaczęło… Zewsząd zaczęły pojawiać się zbiry, z którymi w przeszłości Harley zadarła.
Symboliczna emancypacja Harley Quinn i innych kobiet
Równolegle prowadzona jest także historia pewnej policjantki, której zasługi przypisane zostały facetowi (oczywiście otrzymał za nie awans, a ona pozostała niczym), tajemniczej Łowczyni, która konsekwentnie dokonuje zemsty, pięknej Kanarek o anielskim głosie, która potrafi skopać tyłek oraz dziewczynki o kleptomańskich skłonnościach. Ich losy mniej więcej w połowie splatają się i toczą się wspólnym torem. Ten kobiecy dream team nie raz i nie dwa daje niezły wycisk zbirom, którzy na nie polują. Muszę powiedzieć, że te wszystkie kopy i ciosy pięścią w nich wymierzone wyglądały epicko. Ta piątka wydawałoby niegroźnych, niepozornych kobiet okazała się prawdziwymi badasskami! W drugiej części filmu dostajemy świetną scenę walki, gdzie Harley na wrotkach wraz ze swoimi kompankami daje niezły łomot facetom, a w tle przygrywa dynamiczna „Barracuda”.
Szalona Harley Quinn
Bardzo podobała mi się sama Harley Quinn. Uważam, że Margot Robbie (która grała również Harley w „Suicide Squad”) świetnie wcieliła się w tę postać, pokazała jej szaleństwo, nietuzinkowość, ale też atrakcyjność. Nasza główna bohaterka wyglądała super w filmie i miała świetne stroje. Zadziała się tu też, moim zdaniem, jeszcze jedna ciekawa rzecz. W „Ptakach Nocy” Harley, która do tej pory odbierana była jako czarny charakter, tutaj znalazła się po tej drugiej stronie. Chyba każdy kibicował jej przy starciach ze zbirami, czy też w pościgu na wrotkach za Romanem Sionisem. Nabrała nowych, takich „ludzkich” cech. Poza szaleństwem pokazane zostały jej uczucia – rozbicie po rozstaniu, strach o własną skórę, czy też przywiązanie do zwierzaków (co z tego, że jeden z nich jest wypchany ;) ). Finalnie Harley Quinn była niezłą wymiataczką i pięknie kręciła młynki, kopiąc wrogów w czułe miejsca, ale to jej drugie oblicze porzuconej przez faceta, nieszczęśliwej kobiety zostało fajnie ukazane. Za to należy się twórcom duży plus.
I jeszcze parę słów o ścieżce dźwiękowej, która według mnie została super dobrana. Zaczynając od wspomnianej już „Barracudy”, poprzez „Boss Bitch”, która świetnie pasuje do samej Harley Quinn, na „Bad Memory” kończąc. Warte uwagi jest także bardzo wymowne „It’s a Man’s Man’s Man’s World” w nowej, pięknej aranżacji Kanarka. Ten utwór ma naprawdę klimat i aż wywołuje gęsią skórkę. Słuchanie całego soundtracku na spotify było naprawdę przyjemne i z każdym kolejnym utworem przypominały mi się sceny z filmu.
„Ptaki Nocy” – dla kogo?
„Ptaki Nocy i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn” to film, który sam stanowi pełnoprawną, samodzielną produkcję. Nawet osoby, które nie znają za bardzo uniwersum DC bez problemu odnajdą się w akcji i będą mieć przyjemność oglądania. Poza główną bohaterką nie widać za bardzo, że to historia oparta na komiksach. Gotham nie jest zbyt wyraziste. Równie dobrze wydarzenia te mogłyby mieć miejsce w każdym innym mieście. Podobnie w przypadku innych postaci – zarówno Joker, jak i Batman, którzy są kluczowi jeśli mówimy o Harley Quinn, w „Ptakach Nocy” pojawiają się tylko w dialogach innych bohaterów, a nie osobiście. Wydaje mi się, że fanów uniwersum DC ten film może nie do końca usatysfakcjonować. Mają oni swoje określone wyobrażenia i oczekiwania wobec filmu w tym stylu. I to jest oczywiście jak najbardziej ok. W filmie tym niestety brakuje trochę tego specyficznego klimatu, który tyle ludzi pokochało. Z kolei osobom, które Gotham znają w raczej niedużym stopniu „Ptaki Nocy”, myślę, że będą podobać się bardziej. Ja osobiście bawiłam się całkiem nieźle podczas oglądania tego filmu. Podobał mi się jego wydźwięk i obecne w nim girl power. Zaliczyłabym jednak ten film do tych, które można spokojnie obejrzeć na Netflixie lub kiedyś tam na TVNie, a niekoniecznie trzeba iść na niego do kina.
Film "Ptaki, czyli fantastyczna emancypacja Harley Quinn"
Ocena ogólna:
Plusy:
- fantastyczna Margot Robbie w roli Harley Quinn
- cudowne, wszechobecne Girl Power!
- dobrze dobrany soundtrack
Minusy:
- za mało klimatu Gotham. Akcja mogłaby dziać w każdym innym miejscu
- taka sobie fabuła
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.
Harley grana przez Margot Robbie to moja ulubiona postać kobieca ostatnich lat. Nie mogłam się doczekać “Ptaków Nocy” i nie rozczarowałam się. Girl power emanuje z tego filmu, wpisując się idealnie w ostatnie społeczne trendy. :)
Tak, to prawda :) girl power jest wszechobecne i bardzo mi się to podobało
Film był dobry, Margot Robbie na ekranie jest autentyczna. Na wielkim ekranie w ohkino robił wrażenie. Świetne kolory, co przy zdjęciach robiło ogromną robotę.
Tak, to prawda – Margot Robbie jest świetna 🙂