Pure Beauty to pudełko kosmetyczne, które szturmem zdobyło rynek beauty boxów. Ich wypchane po brzegi paczki podbiły serca wielu miłośniczek i miłośników pudełek subskrypcyjnych. Nic dziwnego, gdyż wartość produktów w boxie zawsze mocno przewyższała jego cenę. Cieszę się, że Pure Beauty nigdy nie rezygnowało z jakości swoich pudełek i dzięki temu utrzymali się już pełny rok na rynku. No właśnie przed Wami jubileuszowy box od Pure Beauty. Sprawdźmy razem, co znalazło się w rocznej edycji.
Pure Beauty edycja listopad 2021 – co mamy w środku
Pamiętam, jak odezwała się do mnie przedstawicielka Pure Beauty, aby przetestować ich box i napisać o nim parę słów. Była to pierwsza edycja, z listopada 2020. Muszę przyznać, że po otwarciu przesyłki byłam pod wrażeniem. W tym pudle znalazło się naprawdę wiele perełek! A teraz nadeszła pora na kolejny listopadowy box :)
W najnowszej edycji mamy aż 13 produktów (z czego aż 12 to produkty pełnowymiarowe!) i 3 próbki. Co ważne, wszystkie kosmetyki mają długie terminy ważności, dzięki czemu nie powinny się przeterminować wśród moich zapasów ;) No i nie ma bata w postaci krótkiej przydatności, że trzeba dany produkt zużyć od razu, bo się zmarnuje. Wszystkie kosmetyki jak zwykle spakowane zostały w śliczne pudełko z rewelacyjną grafiką. Do tego zawinięte były w firmowy papier Pure Beauty i zawiązane wstążką. To są niby drobiazgi, ale znacznie umilają otwieranie pudełka i wpływają na jego ogólny odbiór.
Nie będę już dalej przedłużać. Zabieramy się za to, jakie cuda znalazły się w listopadowym, jubileuszowym Pure Beauty Box.
Westlab Sól do kąpieli – 454g
Pierwszym produktem jest sól do kąpieli Westlab. Do mnie trafiła wersja odprężająca z olejkiem kadzidłowym, bergamotką i olejem CBD. Bazą jest sól Epsom oraz naturalna sól kamienna himalajska, która ma grube kryształki i przez to będzie się rozpuszczać powoli.
Ucieszył mnie ten produkt, zwłaszcza, że marzy mi się aromatyczna, uspokajająca kąpiel. Ciekawa jestem zapachu kąpieli z tą solą. Na pewno przetestuję!
Cena rynkowa soli to 19,90zł za opakowanie.
So!Flow Wzmacniający booster do skóry głowy – 100ml
Kolejnym produktem jest wzmacniający booster do skóry głowy z S!Flow. Jest to kosmetyk, który również bardzo mnie ucieszył. Jestem świeżo po porodzie i zaczynają mi trochę wypadać włosy. Wiem, że to przejściowe, ale nie zaszkodzi trochę je dodatkowo wzmocnić.
W składzie boostera mamy łagodzący olej z czarnuszki, kompleks biotyny z mocznikiem, który zapobiega wypadaniu włosów oraz aloes, który stymuluje ich wzrost. Całość wzbogacona jest adaptogenem – grzybem reishi, który nawilża i wygładza. Boostera używa się jako pierwszego kroku w pielęgnacji włosów i skóry głowy. Nalezy pozostawić go na 20 minut na skórze głowy, a następnie umyć włosy szamponem.
Cena rynkowa boostera to 28,99zł.
OnlyBio Anti Acne Mikrozłuszczający na noc – 50ml
Trzecim produktem jest mikrozłuszczający krem na noc z OnlyBio. Zawiera on kwas azaleinowy, który będzie odpowiadał za złuszczanie i rozjaśnienie skóry. Do tego ma właściwości antybakteryjne, zmniejsza widocznośc porów oraz działa przeciwzaskórnikowo. Drugi ciekawym składnikiem aktywnym jest matcha, czyli japońska zielona herbata o silnym działaniu przeciwzapalnym i łagodzącym trądzik. Poza tym mamy też olej z pestek brzoskiwini, czy też olej ze słodkich migdałów, masło shea oraz witaminę E.
Jestem ciekawa tego kremu i chętnie go użyję. Wydaje się być odpowiedzią na potrzeby mojej skóry. Do tego zawiera aż 99% składników pochodzenia naturalnego i jest wegański.
Cena rynkowa kremu OnlyBio to 39,99zł.
Dermedic Normacne Preventi Matujący krem na dzień – 50ml
Mamy już krem na noc z OnlyBio, do pary więc będzie pasować krem na dzień. To krem matujący Dermedic Normacne Preventi, czyli coś, co również powinno się sprawdzić przy cerze skłonnej do wyprysków. Krem ten reguluje wydzielanie sebum, matuje i łagodzi stany zapalne.
Zdecydowanie nie jest to produkt naturalny. Zawiera glikole i PEGi, więc jeśli ktoś unika takich składników, to nie będzie krem dla niego. Ja jestem jego całkiem ciekawa, więc prawdopodobnie zdecyduję się użycie.
Cena rynkowa to 36zł.
Tołpa Authentic Serum Promienna Skóra – 20ml
Następnym produktem jest serum Promienna Skóra z Tołpy. Tołpa to nie jest moja ulubiona marka, ale właściwie mogłabym przetestować to serum. Zawiera ono bakuchiol. Część nazywa go roślinnym retinolem, uważam jednak to określenie trochę na wyrost. Niemniej jednak, jest to składnik, który odnawia naskórek, zmniejsza przebarwienia i ogranicza produkcję sebum.
Cena rynkowa serum Promienna Skór Tołpy to 31,99zł.
Lierac Hydragenist Maska SOS dotleniająco-nawilżająca – 2x6ml
W pudełku nie zabrakło również maseczki do twarzy. To maska dotleniająco-nawilżająca z Lierac. W składzie ma kwas hialuronowy i ekstrakt z róży. Jej głównym zadaniem jest dogłębne nawilżenie skóry i wzmocnienie bariery hydrolipidowej skóry.
Ciekawe, jak sprawdzi mi się ta maseczka. Nie spodziewam się jednak jakichś spektakularnym efektów – ot, maska jak maska. Taka jakich mam wiele w szafie ;)
Cena rynkowa to 15,99zł.
Nature Queen Hydrolat imbir – 100ml
Następnym produktem do twarzy w listopadowym Pure Beauty jest hydrolat imbirowy z Nature Queen. Pachnie rzeczywiście imbirowo. Ma działanie odkażające i bakteriobójcze. Myślę, że fajnie sprawdzi się w pielęgnacji cery trądzikowej, skłonnej do wyprysków.
Mam nadzieję, że będzie dobrze działał, gdyż mam słabe doświadczenia z innym hydrolatem z Nature Queen. Bardzo szybko zepsuła się pompka i hydrolat źle się rozpryskiwał, nie było taj takiej mgiełki, tylko pojedynczy strumień. Było to bardzo niewygodne.
Cena rynkowa hydrolatu imbirowego to 27,90zł.
Lirene Nawilżający krem koloryzujący Magic Make Up CC – 30ml
Mamy kolejny krem, tym razem krem CC, który dopasowuje się do cery. Ogółem nie przepadam ani za kremami BB, ani CC. Nie wiem więc, czy w ogóle będę używać tego produktu.
Jeśli chodzi o skład to mamy tu błękitną algę i witaminę E, które będą ładnie nawilżać skórę. Do tego są też PEGi i sylikony, więc ponownie, jeśli ktoś unika takich składników, to nie będzie to krem dla niego.
Cena rynkowa to 24,99zł.
Neo Make Up Wydłużający tusz do rzęs Length me!
Ten produkt bardzo mnie ucieszył. To wydłużający tusz do rzęs. Nie miałam wcześniej żadnego kosmetyku z Neo Make Up, więc chętnie sprawdzę, czy mi podpasuje i czy rzeczywiście ładnie wydłuży rzęsy :)
Cena rynkowa to 45zł.
ChitonCare Pianka łagodząca podrażnienia – 85ml
Przechodzimy teraz do produktów do pielęgnacji ciała. Pierwszym z nim jest pianka łagodząca podrażnienia z ChitonCare. Nie znam tej marki, więc chętnie ją wypróbuję.
Skład pianki jest bardzo prosty: woda, prowitamina B5, czyli D-panthenol i chitozan. Myślę, że będzie z niej korzystał mój synek.
Cena rynkowa to 59zł.
Vianek Nawilżające mleczko do ciała Skóra sucha i wrażliwa – 300ml
Kolejny produkt to nawilżające mleczko do ciała marki Vianek. Ot, taki zwykły balsam w niewysokiej cenie. Vianek ostatnio pojawia się w wielu beauty boxach. Jest tani i ma dobre składy. Fajnie, że jest w butelce z pompką.
W składzie mamy olej z pestek winogron oraz olej z kiełków pszenicy. Do tego ekstrakty z lnu, lipy i akacji. Mleczko powinno dobrze nawilżać, regenerować i zmiękczać.
Cena rynkowa to 28zł.
Eco krem odżywczo-nawilżający do stóp Organiczny rokitnik – 75ml
Ostatnim produktem pełnowymiarowym jest krem do stóp Oragniczny rokitnik z Lirene. Lirene to marka, którą lubię. Jest niedroga i całkiem dobrze mi się sprawdza.
W składzie mamy 97% składników organicznych i pochodzenia naturalnego. Do kremu trafił olej ze słodkich migdałów, masło shea, czy też olej babassu. Do tego tytułowy wyciąg z rokitnika.
Ja raczej nie będę używać tego kremu, ale myślę, że przyda się mojej Mamie.
Cena rynkowa to 15,99zł.
Jowae Relaksująco-nawilżający żel pod prysznic z hibiskusem – 50ml
Do pudełka trafiła wersja podróżna żelu pod prysznic z hibisusem od Jowae. Z marką tą miałam do czynienia za sprawą boxa z SuperPharm.
Żel zawiera 95% składników pochodzenia naturalnego. Należy do raczej łagodniejszych produktów do mycia ciała i polecany jest również dla dzieci od 3 roku życia. Tubka jest niewielka – nada się idealnie do podróżnej kosmetyczki.
Cena rynkowa za 300ml to 40zł. Do boxa trafił żel o pojemności 50ml, określam więc jego wartośc na około 7zł.
Próbki
W boxie znalazły się również 3 próbki. Dwie z nich to krem Uriage z linii przeciwzmarszkowej Age Protect. Trzeci to jedna ampułka nawilżającego serum B3 od SVR. W pełnowymiarowym opakowanie znajdują się trzy ampułki po 10ml, a ich koszt to 147zł.
Pure Beauty – czy warto
Wartość wszystkich produktów to 380zł. Jeśli dodać do tego koszt jednej ampułki SVR, to kwota wzrasta o kolejne 49zł, co daje łącznie 429zł. Box w elastycznej subskrypcji, którą można w każdej chwili anulować, kosztuje 79zł + 10zł kosztów wysyłki, czyli razem 89zł. Wartość kosmetyków jest więc ponad 4 razy większa, niż to, co płacimy. W pudełku jednak znalazły się w większości produkty bardzo łatwo dostępne, które często trafiają na promocje w drogeriach i można je złapać w naprawdę atrakcyjnych cenach. Przykładowo serum Promienna Skóra z Tołpa, mimo, że ma cenę rynkową 31,99zł, to obecnie jest na promocji np. w SuperPharm i można je zakupić o 11zł taniej. Tak samo krem do stóp z Lirene. Cena rynkowa to niecałe 16zł, ale spokojnie ten krem dostać za połowę ceny.
Jeśli więc chodzi o opłacalność pudełka, to zależy jak się na to patrzy ;) Box zawiera całkiem sporo kosmetyków, są to jednak produkty raczej dosyć zwyczajne, wszechobecne w sklepach i takie, które często można kupić sporo taniej.
Ta edycja miała być edycją jubileuszową z okazji pierwszych urodzin marki i powiem szczerze, że spodziewałam się z tego tytułu czegoś więcej. Zdecydowanie to pudełko nie wywołało u mnie efekty wow, jak to było po otrzymaniu ich pierwszego boxa rok temu. Mam dość mieszane uczucia i z tego, co widziałam na grupach o beauty boxach, sporo osób ma podobne wrażenia i odczucia. Nie zrozumcie mnie oczywiście źle – to są fajne produkty, jednak mam jakiś niedosyt po tym pudełku. Jestem jednak tak połowicznie zadowolona. Część kosmetyków mnie ucieszyła, a przy części od razu miałam myśl „O, znowu ta marka”.
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.
Zawartość taka bez szału, ale są też produkty, które spokojnie można zużyć. Dla mniej najciekawszy jest So!Flow i krem OnlyBio :)
Tak, też mam takie odczucia, że to zawartość bez szału. Po jubileuszowej edycji spodziewałam się czegoś więcej. Niestety nie było efektu wow, jakiego się spodziewałam.