Kiedy jeszcze w ubiegłe wakacje pierwszy raz zobaczyłam zwiastun filmu „Małe kobietki”, wiedziałam, że muszę ten film zobaczyć. Premiera odbyła się kilka dni temu i jestem już po seansie. Czy spełnił on moje oczekiwania? Czy warto było czekać? Zdecydowanie tak!
„Małe kobietki” Grety Gerwig (autorki scenariusza i reżyserki filmu „Lady Bird”) to kolejna już odsłona ekranizacji powieści Louisy May Alcott. W wersji z 1994 roku głóną rolę zagrała Winona Ryder. Otrzymała za nią nawet Oscara. Wersja z 2019 roku również została nominowana do Oscarów w kilku kategoriach, czy jednak go otrzyma w którejś z kategorii okaże się już niebawem. Oczywiście nie są to jedyne nominacje i nagrody. Na ich długiej liście znajduje się obecnie 10 wygranych i 27 nominacji.
Aktualizacja: Film „Małe kobietki” otrzymał Oscara w kategorii „Najlepsze kostiumy”.
Ciepło rodzinnego domu w trudnych czasach
Film opowiada historię czterech sióstr March, które żyją w latach 60-tych w Cocord w Masschusetts. Czasy nie są łatwe ze względu na toczącą się wojnę secesyjną. Ojciec dziewcząt wyruszył na front i na czas jego nieobecności pozostały one pod opieką matki, zwanej Marmee. W ich rodzinie nie przelewa się, ale za to ich dom przepełniony jest ciepłem i miłością. Widać to zwłaszcza, gdy po balu ich sąsiad Laurie odwozi dziewczyny do domu. Ich matka przyjmuje go z otwartością, a ten stojąc w progu obserwuje jak pozostałe siostry opiekują się Meg, która skręciła nogę. Jest gwarno i rodzinnie, a oglądając tę scenę można było aż poczuć to ciepło z kominka.
„Małe kobietki” – cztery siostry, cztery różne osobowości
Chociaż zdecydowanie rolę pierwszoplanową odgrywa Josephine March, to pozostałe siostry także mają ciekawą historię do przekazania. Każda z nich ma inne cechy charakteru, inną osobowość. Jo (grana przez Saoirse Ronan) to niepokorna dziewczyna, która nie chce się dać włożyć w określone ramy. Wiele razy powtarza, że żałuje, że nie mogła pójść z ojcem na wojnę. Jej głowa jest pełna szalonych pomysłów, a największa pasja to pisanie. Nie da się jej nie polubić. Meg (grana przez Emmę Watson) ma dosyć tradycyjne podejście do życia. Chce znaleźć męża i mieć dzieci. Okazuje się jednak, że rzeczywistość jest o wiele mniej kolorowa i mimo, że udaje jej się spełnić marzenie założenia rodziny, jest jej trudno pogodzić się z niedużą zamożnością męża. Amy (grana przez Florence Pugh) to zadziorna dziewczyna, której marzeniem jest zostać genialną malarką. Wie, że, aby zapewnić sobie spokojne życie i wesprzeć rodzinę, musi znaleźć bogatego męża. Potrafi być zadziorna i złośliwa, ale ma wielkie serducho. No i Beth (grana przez Eilizę Scanlen)… Siostry mówiły o niej, że jest najlepsza z nich wszystkich. Ma dobre serce, ogromną wrażliwość i empatię. Kocha grę na fortepianie.
W filmie przedstawiony jest okres ich dojrzewania, stawania się dorosłymi kobietami. Każda z nich ma swoje marzenia, plany, jednak jak wiadomo, życie lubi często podążać własnym torem. W ciekawy sposób są także ukazane ich relacje. Pojawiają się kłótnie i sprzeczki, a nawet robienie sobie na złość, aby zranić tę drugą. Mimo to siostry zawsze odnajdują dla siebie wybaczenie i pamiętają o swojej miłości.
Siostry March zostały fantastycznie zagrane. Saoirse Ronan rewelacyjnie wypadła w roli Jo. Idealnie pasuje do tej postaci i uważam, że naprawdę wspaniale ją odegrała. Była niepokorna, ale i urocza. Bardzo podobała mi się także Emma Watson w roli Meg. W końcu udało mi się pozbyć jej wizerunku jako Hermiony we wszystkich częściach Harrego Pottera. W „Pięknej i Bestii” jeszcze cały czas patrzyłam na nią przez pryzmat czarodziejskiego świata, w „Małych kobietkach” na szczęście to się zmieniło. Nie mogę także nie wspomnieć o mojej ukochanej Meryl Streep, która grała Ciotkę March. Jak zwykle Streep wspaniale wypadła i żałowałam, że pojawiała się tak rzadko na ekranie.
Akcja toczy się w dwóch liniach czasowych: to, co dzieje się teraz i to, co już się wydarzyło. Widać dużą różnicę w pokazaniu tych dwóch płaszczyzn. Wcześniejsze życie ma jaśniejsze barwy, jest pełne radości, mimo niełatwej sytuacji finansowej. W czasach obecnych cień na rodzinie położyła choroba jednej z sióstr. Mimo wszystko nadal są dla siebie wsparciem, obdarzają się troską i miłością. Potrzebowałam chwili, aby się wdrożyć w te zmiany czasu, ale oceniam ten zabieg jak najbardziej na plus. Nie wyobrażam sobie teraz, że historia miałaby być przedstawiona w jednej linii, jedno wydarzenie po drugim, chronologicznie. Myślę, że tak jak zostało to zrobione, wypadło bardzo dobrze.
Być kobietą, być kobietą…
„Małe kobietki” to film o rodzinie, jej sile i wsparciu, taka saga rodzinna. Jednak nie tylko. To także opowieść o kobietach i o tym, jak były traktowane w tamtych czasach. Aby mieć dostatnie życie, dziewczyna musiała znaleźć bogatego męża, który utrzyma ją i będzie wspomagał finansowo także jej rodzinę , jeśli była taka potrzeba. Kobiety samodzielnie nie miały zbytniej możliwości zapracowania na siebie. Ciotka March grana przez fenomenalną Meryl Streep wielokrotnie powtarzała dziewczętom, że muszą znaleźć dobrego męża. Jo sprzeciwiała się takiemu stanowi rzeczy. Nie chciała wychodzić za mąż tylko po to, aby mieć pieniądze. Chciała mieć wolność i możliwość samej się utrzymać ze swojego pisania. Nawet będąc u wydawcy w sprawie sprawie druku jej opowiadań, ten powiedział, że jeśli główną bohaterką historii ma być kobieta, to na końcu ma wyjść za mąż, albo… umrzeć. Jo chciała sama o sobie stanowić. Jej siostry mniej lub bardziej zgadzały się na życie tylko jako żona. Np. w dniu ślubu Meg, Jo chciała ją przekonać, aby ta nie wychodziła za mąż i została aktorką. Meg odpowiedziała jej, że chce tego ślubu i że to, że jej marzenia są inne niż Jo, nie sprawia, że są mniej ważne.
Mnie mocno poruszyły pewne słowa, które wypowiedziała Jo:
„Kobiety oprócz serca mają też umysł i duszę.
A oprócz urody mają też ambicje i talent.
Mam dość słuchania, że kobieta jest stworzona jedynie do miłości.
Mam tego naprawdę dość.”
Niby takie oczywiste, a jednak nawet we współczesnych czasach muszą być przywoływane, gdyż cały czas kobiety muszą przypominać o swoich prawach i walczyć o równouprawnienie w wielu dziedzinach.
„Małe kobietki” – uniwersalna opowieść
„Małe kobietki” to film, który skradł moje serce. Może miałabym pewne małe uwagi co do samego zakończenia, jednak nie są one na tyle istotne, aby miały wpływ na moją ostateczną ocenę. To piękna, ciepła opowieść o rodzinie, miłości siostrzanej i dojrzewaniu, ale też tych trudniejszych chwilach takich jak rozłąka, choroba bliskiej osoby, śmierć, odrzucenie miłości. Muszę przyznać, że były chwile, że wzruszyłam się na tyle, aby uronić łzę. Do tego wspaniała gra aktorska, fantastycznie przedstawione postaci, cudowne stroje i cała scenografia. Ten film po prostu cieszy oczy i duszę.
To także fantastyczny film obrazujący sytuację kobiet i ich walkę o równouprawnienie. Jest niezwykle ważny zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy dochodzi do kolejnych przemian, kiedy to kobiety ponownie stają w obronie swoich praw. Mnie ta opowieść naprawdę poruszyła. Uważam także, że powinien ten film obejrzeć właściwie każdy, m.in. po to, aby zrozumieć, o co kobietom chodzi, o co i dlaczego walczą.
A teraz powinnam się chyba zabrać za przeczytanie książki :)
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.
Uuu, zacieram rączki na ten film, ale w pierwszej kolejności chciałabym przeczytać książkę. Poza tym bardzo lubię Saoirse Ronan. Mam do niej słabość po filmie Nostalgia anioła – btw, polecam, tak samo film jak i książkę.
„Nostalgii anioła” nie oglądałam, ale po obejrzeniu Saoirse Ronan w „Małych kobietkach” ten film trafia na moją listę „must watch” :)
Mnie najbardziej interesują stroje, lubię tamtą epokę. Chętnie pójdę na ten film
Stroje są przepiękne <3 Jeśli lubisz Stany Zjednoczone II połowy XIX wieku i interesują Cię sprawy obyczajowe, społeczne w tamtym czasie, to myślę, że będziesz zadowolona :) Ja jestem :)
Zaciekawiłaś mnie i filmem i książką. Trzeba będzie obejrzeć i przeczytać.
Zdecydowanie polecam :) Warto :)
Namówiłaś mnie :) dodatkowym atutem jest obecnośćMeryl Streep, które jest gwarancją dobrego kina :)
Oh, to prawda! Meryl Streep jest fantastyczna i filmy z jej udziałem są zawsze dobre :)
Twoja recenzja jest tak pieknie napisana, że postanowiłam koniecznie obejrzeć ten film, dziekuję i pozdrawiam.
Dziękuję bardzo 🥰 mam nadzieję, że Tobie spodoba się ten film tak bardzo jak mi ☺️
Bardzo ciekawie napisana recenzje. Napaliłam się na film jeszcze bardziej niż wcześniej po samym zwiastunie :)))
Dziękuję, bardzo mi miło :) film naprawdę warty obejrzenia :)