„Pamiętniki Wampirów” to bez wątpienia jeden z seriali, do których mam ogromny sentyment (znalazł się nawet w moim zestawieniu TOP 8 seriali). Kiedy dowiedziałam się o powstaniu spin-offu „The Originals”, który opowiadał historię rodziny Mikaelsonów (wampirów pierwotnych) od razu zabrałam się za oglądanie. Jednak w przypadku kolejnego serialu osadzonego w świecie wampirów z Mystic Falls, nie byłam już taka entuzjastyczna. „Wampiry: Dziedzictwo” trafiły na moją listę w HBO Go i kilka miesięcy tam czekało na swój czas. Do oglądania jednak niedawno się zabrałam i pochłonęłam wszystkie odcinki w kilka dni…
Szkoła dla nadnaturalnych
W „Legacies” przenosimy się ponownie do Mystic Falls, w którym Caroline i Alaric otworzyli szkołę dla wampirów, wilkołaków i czarownic. Szkoła ta nosi imię Stefana Salvatore i mieści się w jego posiadłości rodzinnej. Założona została z myślą o bliźniaczkach Josie i Lizzie, które są córkami Alarica, jego zmarłej żony Jo i… Caroline, która je urodziła. Jeśli oglądałaś „Pamiętniki Wampirów”, wiesz o co chodzi i jak do tego doszło :) Jeśli jednak nie, to w „Wampiry: Dziedzictwo” jest to wyjaśnione. Poza bliźniaczkami do szkoły tej uczęszcza Hope – trybryda (połączenie wampira, wilkołaka i czarownicy), córka Hailey i Klausa Mikaelsona, który hojnie dofinansował szkołę. Właściwie to Hope jest główną gwiazdą całego serialu. Oczywiście role Josie, Lizzie i Alarica są równie istotne i kluczowe dla fabuły, jednak to trybryda wiedzie prym.
Szkoła Salvatore’ów przypomina mi nieco Hogwart z Harrego Pottera. Oczywiście uczniowie są inni, cały świat, miejsce akcji są inne, jednak niektóre sceny na korytarzach jakoś tak przywoływały mi w pamięci wydarzenia ze Szkoły Czarodziejów. Szkoła w Mystic Falls również mieści się w niesamowitym, starodawnym budynku, może nie zamku, ale równie okazałej rezydencji z duszą i historią. Wszystko napakowane jest wręcz magią. Są trzy grupy uczniów, tak jak w Hogwarcie są domy. Może to porównanie wydawać się lekko naciągane, jednak coś wspólnego między tymi obiema szkołami jest :)
Teen drama
Zwłaszcza pierwsze odcinki to typowa teen drama. Szkolne miłości, przyjaźnie, zazdrość. Lizzie rzuca talerzami, bo chłopak odrzucił jej zaloty, Josie jest nieszczęśliwa z powodu zerwania z dziewczyną, Hope jest outsiderką o wielkich mocach i niestety staje się obiektem zazdrości Lizzie. Bliźniaczka ma jej za złe to, że jej ojciec Alaric poświęca tyle czasu Hope, trenując ją. Pojawia się też tajemniczy chłopak Landon Kirby, który nie jest ani wampirem, ani wilkołakiem czy też wiedźmą, nie jest jednak podatny na wampirze zauroczenie… Landon jest sierotą i gdy za sprawą swojego przyrodniego brata-wilkołaka trafia do Szkoły Salvatore’ów, pragnie w niej zostać. Jednak jak to zrobić, skoro nie ma żadnych nadprzyrodzonych mocy…? Pojawia się całkiem przyjemny, ale początkowo skomplikowany romans, towarzyszy mu zazdrość.
Jesteśmy także świadkami wielu scen i wydarzeń typowych dla amerykańskich szkół – zawody sportowe z rywalizującym liceum, konkurs talentów, wybory przewodniczących, tyle, że w paranormalnym wymiarze (wampiry, czarownice i wilkołaki wybierają swoich przedstawicieli, nie ma więc jednego przewodniczącego wszystkich uczniów). Wszystko to jest dosyć ciekawe, jeśli lubi się seriali w klimacie amerykańskich szkół. Ja akurat lubię i jeśli do tego dochodzi wątek paranormalny, w którym również gustuję, to jestem jak najbardziej na tak. W „Legacies” wszystko jest fajnie wyważone – jest wystarczająco wątków typowo nastolatkowo-licealnych i wystarczająco tych magicznych.
Na uwagę zasługuje też pokazanie niełatwych relacji między Josie i Lizzie, a także między nimi a Hope, którą właściwie myślę, że można traktować trochę jak ich przyrodnią siostrę, albo kuzynkę, ponieważ Alaric starał się nią opiekować po stracie obojga rodziców. Między tymi trzema dziewczynami pojawia się ogrom emocji – od wsparcia i oddania, aż po zazdrość i złość. Muszę przyznać, że ciekawie zostało to wymyślone.
Nowy wróg
Ten, kto oglądał „Pamiętniki Wampirów” wie, że twórcy serialu cały czas wymyślali bohaterom nowe zagrożenia i nowy wrogów do pokonania. Była Katherine Pierce, byli Pierwotni z Klausem i Elijahem Mikaelsonami na czele, byli Podróżnicy, był demoniczny Kai z sabatu Gemini, były Sybil i Seline… Zwłaszcza w ostatnich sezonach było widać, że pomysły pomału się wyczerpują i robią się coraz słabsze. W „Legacies” też taki wróg musiał istnieć. Nie jest on od początku ujawniony. Z każdym odcinkiem poznajemy nowe tajemnice przeciwnika, dowiadujemy się o nim więcej. Tu muszę przyznać, że jak zaczęłam oglądanie, widząc pojawiające się potwory w stylu smoków i mumii, złapałam się za głowę i zaczęłam się zastanawiać – „Nie mogli wymyślić czegoś lepszego?”. Z czasem jednak, gdy wszystko zaczęło się spinać w jedną całość, wymyślone potwory przestały tak razić. Muszę jednak wytknąć twórcom, że niektóre kreatury i to, jak były przedstawione zwłaszcza te w pierwszych odcinkach, chwilami wydawały mi się wręcz śmieszne. Wiecie, jak w takich horrorach – miało być bardzo strasznie, a wyszło tak, że widz parska śmiechem, zamiast drżeć z przerażenia. Na szczęście z czasem wrażenie to ustąpiło i wszystko oglądało się całkiem przyjemnie.
„Wampiry: Dziedzictwo” – czy warto obejrzeć?
Według mnie tak. I nie zrażaj się pierwszymi odcinkami ;) Daj sobie chwilę na poznanie nowych bohaterów, Szkoły Salvatore’ów, nowego zagrożenia. Wszystko składa się w spójną, ciekawą całość, a zakończenie trochę smuci, jednak zwiastuje kontynuację (która jest właśnie emitowana na HBO). Nie ukrywam, że po cichu liczyłam na pojawienie się starych bohaterów, jednak spodziewać się można było, że raczej nikt nie będzie ich na siłę wprowadzał do fabuły. W kilku scenach wziął jednak udział Matt jako szeryf Mystic Falls, a Caroline i Bonnie wspominane były przez inne postaci. Trochę zaskoczyło mnie to, że Caroline nie było fizycznie w serialu, ponieważ jest matką Lizzie i Josie. Zostało to jednak sprawnie uzasadnione i wytłumaczone.
Na koniec chciałabym wspomnieć także o soundtracku do serialu, bo według mnie jest naprawdę miły dla ucha. Tak samo jak w „Pamiętnikach Wampirów” i „The Originals” twórcy świetnie dobrali muzykę.
Nic nie dorówna „Pamiętnikom Wampirów”, a zwłaszcza pierwszym trzem sezonom, jednak „Wampiry: Dziedzictwo” to też dobry serial. Jeśli lubisz wątki paranormalne i akcję rozgrywającą się w amerykańskiej szkole, to zdecydowanie polecam obejrzenie. Nie zawiedziesz się, bo tytuł ten ma wszystko, czego potrzeba do stworzenia wciągającej historii.
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.