Resibo Flower Power Regulujący Hydro Krem to jedna z moich wakacyjnych nowości. Po przeczytaniu składu i obietnic marki odnośnie jego działania wydał mi się strzałem w dziesiątkę po kątem mojej cery. Zakupiłam go od razu w dniu premiery i jak tylko do mnie dotarł, rozpoczęłam testy. Czy rzeczywiście tak świetnie sprawdził się przy mojej mieszanej cerze ze skłonnością do niedoskonałości? Zapraszam do wpisu.
Resibo Flower Power Regulujący Hydro Krem – co mamy w środku
Wśród składników aktywnych w hydro kremie Flower Power znalazł się niacynamid, który osobiście bardzo lubię. Zresztą nie tylko ja. To składnik o świetnym działaniu przy cerze mieszanej, tłustej, z tendencją do wyprysków. Reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza przebarwienia, działa przeciwzapalnie i przeciwstarzeniowo. Poza niacynamidem w składzie kremu znajdziemy kilka ciekawych ekstraktów. Jednym z nich jest ekstrakt z kwiatów hibiskusa, który Resibo nazwało Flower Acids®. To kompleks kwasów organicznych pozyskanych z kwiatów hibiskusa właśnie. Ma on działanie antyoksydacyjne i przyspieszające regenerację zniszczonej skóry. To tego ujędrnia i złuszcza naskórek.
Dalej mamy ekstrakt z wąkroty azjatyckiej, który również jest polecany dla cery mieszanej. Zawiera witaminy A, C, K, E oraz flawanoid, które są antyoksydantami. Łagodzi stany zapalne, działa przeciwzapalnie, wygładza skórę i pobudza produkcję kolagenu. Kolejnym ekstraktem w kremie Flower Power z Resibo jest ekstrakt z owoców róży z Mirtu o świetnym działaniu przeciwutleniającym i przeciwzapalnym. Dodatkowo wspiera on ochronę skóry przed promieniowaniem UVB.
Poza wspomnianymi ekstraktami i niacynamidem, w składzie mamy sporo innych składników nawilżających, ujędrniających i odżywczych, takich jak gliceryna, czy też mocznik. Jak widać skład kremu Flower Power od Resibo prezentuje się całkiem nieźle.
Resibo Flower Power Regulujący Hydro Krem – skład:
Aqua, Glycerin, Coco-Caprylate, Isostearyl Alcohol, Methyl Glucose Sesquistearate, Myristyl Myristate, Potassium Lactate, Niacynamide, Betaine, Isopropyl Isostearate, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Centella Asiatica Extract, Rhodomyrtus Tomentosa Fruit Extract, Calcium Pantothenate, Propanediol, Caprylyl Glycol, Urea, Magnesium Lactate, Potassium Chloride, Magnesium Chloride, Sodium Citrate, Glucose, Acacia Senegal Gum, Xanthan Gum, Hydroxyacetophenone, Sodium Phytate, Citric Acid, Parfum, Sodium Benzoate, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Geraniol, Citronellol, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
Resibo Flower Power Regulujący Hydro Krem – wrażenia ze stosowania
Muszę przyznać, że moje pierwsze doświadczenia z kremem Flower Power z Resibo nie były najszczęśliwsze. Na początku krem ten mnie podrażnił. Skóra czerwieniła się i czułam lekkie pieczenie. Odstawiłam go na kilka dni i podjęłam ponowną próbę. Znowu było samo, więc znowu na jakiś czas przestałam go używać. Dopiero za trzecim podejściem udało się bez przeszkód zacząć używać hydro kremu Resibo.
Krem Flower Power jest naprawdę bardzo lekki i dosyć rzadki. Dosyć szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu na twarzy. Skóra jest zmatowiona, nie błyszczy się. Jak dla mnie jednak krem ten jest za mało nawilżający. Jest fajną bazą np. pod krem z SPFem (świetnie współgra przykładowo z Asoa z filtrem chemicznym), ale jako samodzielny krem był dla mnie zbyt lekki, nie mówiąc już o stosowaniu go jako kremu na noc. Zdecydowanie wolę trochę treściwsze produkty, zwłaszcza przy wieczornej pielęgnacji.
Krem zamknięty jest w szklanej buteleczce 50ml z pompką. To bardzo wygodne rozwiązanie. Bardzo lubię kosmetyki w takich opakowaniach. Jeśli chodzi o cenę, to jest to 79zł. Według mnie nie jest to niska cena, a jeszcze biorąc pod uwagę to, że właściwie średnio mi się sprawdził, to jestem trochę rozczarowana, bo mimo wszystko prawie 80zł za krem to trochę sporo i możemy oczekiwać czegoś fajniejszego. Flower Power to mój kolejny krem z Resibo i powiem szczerze, że ten pierwszy, czyli Resibo glow krem rozświetlający, również wypadł u mnie bardzo tak sobie. Być może po prostu kremy Resibo nie są dla mnie ;)
Resibo Flower Power Regulujący Hydro Krem – czy warto
Powiem szczerze, że ja jak skończę posiadane opakowanie kremu, nie będę kupować kolejnego. Na początku Flower Power wywołało u mnie podrażnienie, a jak już mogłam zacząć go używać, okazał się zbyt lekki i za mało nawilżający, nawet jak na moją mieszaną cerę. Szkoda, bo skład zapowiadał się naprawdę obiecująco. Być może spowodował to ten kompleks kwasów z kwiatów hibiskusa? A może coś innego? Trudno stwierdzić, chociaż moja skóra raczej dobrze sobie radzi z kwasami i to także w większym stężeniu, niż to, które wydaje mi się, że jest w kremie. Tak samo, jeśli chodzi o niacynamid. Wiem, że część osób podrażnia, jednak u mnie coś takiego nigdy się nie stało, nawet przy stosowaniu serum z Nacomi o stężeniu aż 15% niacynamidu.
Jeśli jednak różne inne kremy są dla Ciebie za bogate, zbyt ciężkie, być może właśnie Flower Power okaże się dobrym wyborem i dla Twojej skóry będzie wystarczające. U mnie to odrobinę za mało.
Ocena ogólna:
Zalety:
- ładny skład bez zbędnych zapychaczy
- bardzo lekki – może być dobrym wyborem przy cerze tłustej
- bardzo wygodne opakowanie z pompką
Wady:
- na początku wywoływał u mnie podrażnienie
- za mało nawilżający nawet przy mojej mieszanej cerze
- cena 79zł za 50ml – można znaleźć naprawdę dobre kremy w niższej cenie
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.