W tym miesiącu skusiłam się na tylko jeden box, ale taki, któremu zawsze jest mi ciężko odmówić. Mowa oczywiście o Terra Botanica Box z Lost Alchemy. W edycji walentynkowej znalazło się 5 produktów pełnowartościowych i 1 w wersji travel-size o łącznej wartości 414zł. Zajrzyjmy wspólnie, co znalazło się w środku :)
Hairy Tale Dragon Wash – Oczyszczający szampon 250ml
Pierwszym produktem w Terra Botanica Box jest Oczyszczający szampon. O Hairy Tale słyszałam naprawdę dużo i mam wrażenie, że jeśli chodzi o temat włosów, to jest to ostatnio jedna z częściej pokazywanych na Instagramie marek. I nic w tym dziwnego. Hair Tale kusi nie tylko pięknym designem opakowań, ale też przemyślanymi składami kosmetyków.
Do lutowego Terra Botanica Box trafił szampon Dargon Wash, który zawiera mocniejsze środki myjące, jakimi są detergenty anionowe. Producent zapewnia jednak, by nie obawiać, że szampon ten będzie miał zbyt silne działanie. Można nim myć włosy nawet codziennie, jeśli nam sprawdza. Jest i tak o wiele łagodniejszy niż najpopularniejsze Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate oraz Sodium Coco-Sulfate, które trafiają do „supermarketowych” szamponów.
Szampon wzbogacony jest łagodzący panthenol i przeciwustrojowy Sodium Lauroyl Lactylate. Ciekawym składnikiem szamponu jest również Saniscalp®, który pozyskiwany jest z nasion marakui. Ma działa kojąco i przeciwłupieżowo, a także wspiera odnowę naskórka.
Z przyjemnością wypróbuję ten szampon. Po przeczytaniu jego opisu, bardzo mnie zainteresował i myślę, że powinien fajnie się u mnie sprawdzić. Zobaczymy :)
Cena rynkowa to 55zł za 250ml.
Mokosh – Antyoksydacyjny balsam do ciała – 120ml
Drugim kosmetykiem w pudełku jest antyoksydacyjny balsam do ciała Paczuli & Goździki marki Mokosh. Jest to produkt limitowany. Do tej pory używałam tylko Balsamu brązującego Mokosh, jeśli chodzi o ich produkty do ciała. Chętnie przetestuję kolejny ich balsam.
W składzie olej konopny, z kawy, z baobabu, z nasion czarnuszki siewnej, arganowy, jojoba. Ekstrakty, jakie trafiły do balsamu to m.in. ekstrakt z wanilii, z owoców kwaitu bergamota, z kwiatów goździka, z kwiatów i liści tymianku, skórki limonki… Jak widać jest to fajnie skomponowana, klimatyczna korzenna mieszanka. Balsam powinien zmiękczać i regenerować skórę, a dodatkowo działać łagodząco na podrażnienia i przeciwzapalnie. Bardzo ciekawy produkt!
Cena rynkowa to 79zł za 120ml.
Moistry – Owocowa pianka do mycia twarzy – 175ml
Trzecim produktem w pudełku i zarazem pierwszym do pielęgnacji twarzy jest Owocowa pianka do mycia twarzy z Moistry. Akurat ten kosmetyk znam i mam jeszcze niezaczęty w swoich zapasach. Ogółem to dobry produkt, fajnie, że trafił do pudełka, szkoda jednak, że już go mam ;) W beauty boxach uwielbiam nowości, ale zdaję sobie sprawę, że im więcej kosmetyków już mam, im więcej przetestowałam, tym może być trudniej trafić na coś zupełnie zaskakującego.
Agnieszkę z Moistry obserwuję na Instagramie już od jakiegoś. Jej profil to dla mnie ogromna skarbnica wiedzy na temat pielęgnacji skóry. Widać też, że wkłada dużo serca w tworzenie swoich kosmetyków i że to jej pasja :)
Owocowa pianka Moistry jest ciekawym produktem, który może zastąpić dwa produkty do oczyszczania twarzy. Najpierw zmywamy pianką makijaż, a następnie, a następnie myjemy jeszcze raz twarz. Niepotrzebny jest nam przy tym np. olejek do demakijażu.
W składzie pianki znajdziemy owocowe ekstrakty: z banana, z malin i mandarynki. Zapach jest bardzo ładny, cytrusowy. Pianka dobrze oczyszcza, nie pozostawiając uczucia ściągniętej skóry.
Cena rynkowa to 67zł za 175ml.
D’Alchemy – Peeling do twarzy – 15ml
Drugi produkt do pielęgnacji twarzy to peeling z D’Alchemy. Nie mam zbyt wiele do czynienia z tą marką, bo jest po prostu dosyć droga. Poznaję ją, dzięki boxom kosmetycznym i taka opcja mi odpowiada. Nie chcę wydawać takich kwot na kosmetyk, który nie wiem, czy mi się sprawdzi ;)
Skład peeling oparty jest na białej glince i uzupełniony hydrolatami z oczaru, cytryny, werbeny i cytryny oraz wyciągiem z granatu. Do tego mamy olejki eteryczne sandałowy, goździkowy, rozmarynowy i cynamonowy, dlatego też spodziewam się korzennego zapachu.
Peeling głęboko oczyszcza i pozostawia skórę wygładzoną. Polecany jest dla skóry dojrzałej, z wykluczeniem cery trądzikowej z aktywnymi wypryskami. Nalezy go stosować 1-2 razy w tygodniu.
Cena rynkowa to 109zł za 50ml. Do pudełka trafiła wersja travel-size 15ml o wartości 59zł.
SLAAP – Moon Drops Multifunkcyjne Serum Olejowe – 30ml
Ostatnim produktem to twarzy jest multifunkcyjne serum olejowe Monn Drops marki SLAAP. Wydaje mi się, że to serum znalazło się również w jednym z ostatnich Chillboxów, cieszę się więc, że nie zdecydowałam się zarówno na Terra Botanica Box i Chillboxa, bo miałabym powtórkę.
Wracając do samego serum, to jest to serum olejowe oparte na olejach takich jak olej ze słodkich migdałów, awokado, z nasion winogron, z krokosza barwieńskiego, jojoba, żurawinowym oraz na skwalanie. Serum ma za zadanie odżywić, nawilżyć i zregenerować skórę, do tego działać przeciwstarzeniowo. Chętnie wypróbuję.
Cena rynkowa to około 119zł za 30ml.
Organique – Naturals Argan Shine Żel pod prysznic – 250ml
Ostatnim kosmetykiem jest trzeci produkt do ciała – żel pod prysznic Argan Shine z Organique. Polecany jest szczególnie do skóry suchej i wrażliwej, która potrzebuje odżywienia.
Formuła żelu oparta jest na łagodnych surowcach, które działają kojąco na podrażnienia, jednocześnie nawilżając skórę. Żel jak żel – wypróbuję ;)
Cena rynkowa to około 35zł za 250ml.
Próbki:
- Organique Masło do ciała z kozim mlekiem i masłem shea – 5ml
- Organique Masło do ciała Czarna orchidea – 5ml
- D’Alchemy Super Rich Multi-Hydrator – 1ml
- D’Alchemy Age-Delay Eye Concentrate – 1ml
- D’Alchemy – Essential Body Balm – 1ml
- Mokosh – Liftingująca maseczka do twarzy Owies i Bambus – 2ml
Terra Botanica Box edycja walentynkowa – luty 2021
Podsumowując, w pudełku znalazły się trzy produkty do pielęgnacji twarzy i trzy do pielęgnacji ciała. Pięć z nich jest pełnowymiarowych, a jeden w tzw. travel size. Za box zapłaciłam wraz z kosztami wysyłki 252,90zł, a wartość wszystkich produktów to około 414zł. Po przeanalizowaniu wszystkich kosmetyków, jakie otrzymałam, czuję lekki niedosyt. Mam wrażenie, że poprzednie boxy jakoś lepiej trafiały w moje gusta. Każdy z tych produktów jest dosyć ciekawy, ale nie wiem zdecydowałabym się na ich zakup oddzielnie (oczywiście poza owocową pianką z Moistry, którą już i tak mam).
Ogółem box wygląda bardzo ładnie, chociaż tym razem grafika walentynkowa znalazła się tylko na pocztówce, a nie na pudełku. Mam też trochę wrażenie, że gdzieś już widziałam tę akurat grafikę z kartonika. W ogóle ten box wydaje się taki mniej spersonalizowany i dopieszczony, niż pozostałe. Nie jest zły, ale też nie wywołał u mnie takiego efektu wow, jak się to już zdarzało. Kwota, jaką zapłaciłam jest jeszcze wyższa, niż za Terra Botanica Box październikowy, który jest moim faworytem. Za mniejsze pieniądze otrzymałam o wiele bogatszą, fajniejszą dla mnie zawartość. Gdy pojawi się kolejna edycja, mocniej się zastanowię nad jej zakupem.
Jestem mamą Krzysia i Zuzi oraz żoną Darka. Uwielbiam książki fantasy, postapo, seriale Netflixa i Outlandera. W wolnych chwilach lubię pograć na konsoli lub w jakąś planszówkę (Agricola <3). Praktykuję jogę.