365 dni Ten dzień

Film „365 dni” miał premierę 7 lutego 2020 roku, czyli przed samym początkiem pandemii w Polsce i zamknięciem kin w całym kraju. Nie przeszkodziło to jednak w tym, aby film stał się hitem i pobił rekordy popularności. Krytycy nie pozostawili na nim suchej nitki, a twórcy zostali „nagrodzeni” Złotą Maliną za najgorszy scenariusz. Druga część o tytule „365 dni. Ten dzień” jednak powstała i co więcej, produkcją zajął się Netflix. Premiera tego koszmarka, bo trudno go inaczej określić, miała miejsce w zeszłym tygodniu.

365 dni. Ten dzień – Niemal 2 godziny filmu z 30 minutami fabuły

Głównymi bohaterami historii Blanki Lipińskiej są Laura Biel i Massimo Toricelli. Dla przypomnienia – Massimo porwał Laurę i dał jej 365 dni na pokochanie go. Początkowo Laura próbuje uciec i opiera się przystojnemu mafiozowi, jednak z czasem ulega jego urokowi osobistemu i zakochuje się. Chciałoby się powiedzieć, że żyli długo i szczęśliwie, jednak „365 dni” kończy się cliffhangerem – widzimy, że samochód z Laurą w środku ulega wypadkowi.

365 dni Ten dzień

„365 dni. Ten dzień” zaczyna się w dniu ślubu Laury i Massimo. To nic, że pierwsza część zakończyła się wypadkiem Laury, o którym wspomniano może dwa słowa. Tak po prostu, gładko przechodzimy do wesela. Potem mamy podróż poślubną przepełnioną seksem. Jedna ze scen erotycznych igraszek na polu golfowym stała się nawet memem.

365 dni Ten dzień

Później nowożeńcy wracają do domu na Sycylię i okazuje się, że Laurze nie do końca odpowiada codzienność z Massimo. Czuje się pomijana i zaniedbana przez męża. No i wtedy wkracza Nacho, który jako ogrodnik (sic!) przedziera się do rezydencji rodziny Toricelli. Nikt z mafijnej świty Massimo nie poznaje, że Nacho to syn bossa innej mafii. Co ciekawe, Laura po właściwie jednym flircie decyduje się uciec z nim z Sycylii, kiedy wydaje jej się, że Massimo ją zdradził. Nie, nie próbuje porozmawiać z mężem, po prostu wyrzuca telefon w przepaść i jedzie z obcym facetem – swoim ogrodnikiem – do jego domu. Oczywiście Nacho i Laura czują do siebie miętę i dość szybko konsumują relację. 

Laura i Nacho 365 dni

Piękne widoki, drogie samochody i… brak logiki

To, co trzeba „365 dniom” oddać to zdecydowanie przepiękne widoki i ujęcia. Sycylia została przedstawiona naprawdę wspaniale. Pod kątem wizualnym „365 dni” jest bardzo przyjemne. Scenografia jest dopracowana, stroje dobrze dobrane i całość naprawdę prezentuje się estetycznie ładnie.

365 dni Ten dzień

Szkoda, że wszystko to zestawione jest z drętwymi dialogami, brakiem logiki i spójności i koszmarnym pomysłem na fabułę. Niestety w całym filmie brakuje jakiegoś logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. To po prostu nie trzyma się kupy. Przez większość filmu miałam w głowie jedno „WTF?!”. Brakowało jakiegoś podłoża, czegoś, co by sprawiło, że widz podczas oglądania nie zastanawia się, jak bardzo jest to nierealne, bezpodstawne to, co się wydarzyło.

365 dni Ten dzień Laura i Massimo

I o ile „365 dni” można by spróbować określić rodzajem masochistycznego guilty pleasure, to jej kontynuacja to jest w ogóle jakieś totalne nieporozumienie. Większość filmu nakręcona została jak teledysk – mamy np. zlepek różnych scen z podróży poślubnej z podłożoną muzyką. Dialogi po prostu leżą i kwiczą.

Powiedzmy, że pierwsza część miała bardzo skąpą, ale mimo wszystko jakąś fabułę, jakiś pomysł, to tutaj wszystko jest jakieś takie… głupie, jakby dokładane na prędce, aby coś po prostu się działo. Mamy sielankę, ale trzeba dodać jakieś komplikacje, no i bach – pojawia się nowy czarny charakter. Oczywiście wszystko kręci się wokół Laury – zarówno Nacho, jak i Massimo są w niej zakochani. Wrogowie Massima celują w Laurę, bo wiedzą, że to słabość mafioza. Laura, Laura, Laura ;)

365 dni Ten dzień

Z jednej strony rozumiem popularność serii „365 dni”. To film erotyczny z pięknymi ludźmi, pięknymi krajobrazami, muzyką. Seks zawsze dobrze się sprzedawał. Dokładając do tego przystojnego mafioza, motyw kopciuszka, który zdobył serce przystojnego, sycylijskiego bossa oraz zniewolenie, które jest fantazją erotyczną części kobiet, mamy hitowy film. Z drugiej jednak strony niezmiernie mnie dziwi, jak tak nielogiczna, uboga historia z drętwymi dialogami, może podbić serca tak wielu ludzi. Do tego jest to seria, która jest najzwyczajniej w świecie szkodliwa, gdyż normalizuje przemoc seksualną, zniewolenie i przymus. Mimo, że w drugiej części twórcy od tego odeszli, nie zmienia to faktu, że pojawiło się w pierwszej i rzutuje na całą serię.

Jak dla mnie „365 dni. Ten dzień” to film nie warty uwagi. Brakuje mu logiki w zdarzeniach, składnych dialogów i po prostu sensownej fabuły.

Leave a Reply